Gry inspirowane przez Space Invaders z lat 1979-1981

Rok 2018 przyniósł nam okrągłą, czterdziestą rocznicę powstania jednej z najważniejszych gier komputerowych świata, czyli Space Invaders. Aby uczcić urodziny dziadka, postanowiłem zebrać kilka (a nawet więcej) tytułów gier, których by nie było, gdyby nie on. Są to gry bardziej lub mniej inspirowane Kosmicznymi Najeźdźcami, powstałe tuż po ich wydaniu, czyli w latach 1979-1981. Oczywiście później powstała ich jeszcze cała masa, jednak nie sposób wymienić wszystkie, a im później, tym więcej klonów klonów klonów Space Invaders, więc w zasadzie nic odkrywczego. Dziś skupiam się na tych 3 latach, a gry, które przedstawiam, zostały stworzone na automaty. Wiele z nich świetnie rozwija pierwotny pomysł, wprowadzając czasem tak dobre urozmaicenia, że są dużo ciekawsze i lepiej się w nie gra. Dziś. Bo 40 lat temu Space Invaders zebrał gigantyczne ilości wrzuconych monet do automatów, a ludzie po prostu nie mogli przestać w to grać! To było wtedy lepsze niż Wiedźmin z dzisiejszych czasów, lepsze niż cała seria Need For Speed, Doom, Quake i Minecraft. To był taki wypas, że nawet starzy Japończycy oszaleli!

1978

Space Invaders nie trzeba chyba nikomu przybliżać, jednak zrobię to w kilku słowach, żeby nakreślić temat dla tych, którzy właśnie się obudzili. Albo urodzili. Albo przeżyli amnezję. Gra została stworzona w 1978 roku w Japonii przez Taito, a w USA była rozprowadzana przez Midway. Zadaniem gracza jest zestrzelenie ze swojego statku kosmicznego wszystkich atakujących obcych. Poruszają się stadem w lewo i prawo, a po dotarciu do brzegu ekranu zmieniają kierunek na przeciwny i przesuwają się w dół. Jedyna ochrona gracza to 4 osłony, które niszczą się, gdy zostaną trafione pociskiem. Raz na jakiś czas przelatuje u góry ufo i po trafieniu daje trochę punktów. I tyle, w tej grze nie znajdziecie nic więcej. Nudy! Ale to był wtedy czad! Zresztą mnie dziś nadal wciąga.


1979

Zaczynamy od gier z 1979 roku. Ponieważ data nie zawsze jest łatwa do określenia, możliwe, że niektóre z gier podpisałem złym rokiem. Musicie mi to wybaczyć. Kolejność gier w obrębie danego roku jest przypadkowa, więc nie są ani chronologicznie ani od najlepszej do najgorszej. Większość z tych gier uznałem za dobre. Pomijam wszystkie gry, które są prostym klonem Space Invaders, wyglądającym niemal tak samo jak oryginał. Takich gier po prostu nie warto pokazywać, a wierzcie mi, że jest ich wiele. Starałem się wyselekcjonować tylko takie, które wniosły cokolwiek nowego do pierwotnego pomysłu, albo wyglądały po prostu ciekawie.

W treści używam często skrótu SI, który pochodzi oczywiście od tytułu gry Space Invaders.


Attack Force, Electric Games Systems

Nie spotkamy tu obcych, tylko skradające się pojazdy wojskowe, które ukrywają się za murami, próbując się wedrzeć na teren gracza. Trzeba bronić się sterując pojazdem i strzelając do przebiegających wrogów podczas ich ruchu. Gdy są ukryci, nie ma możliwości ich trafienia. Czasem to potwornie trudne, ale jak już uda się ukończyć etap, to drugi wygląda inaczej. Tu już trzeba strzelać do żołnierzy, którzy próbują odpalić materiały wybuchowe. Gra bardzo szybka i trudna. Trochę na dzisiejsze czasy już wydaje się zużyta, ale warto zobaczyć!


Cosmic Guerilla, Universal

Wczesna gra, zaledwie około roku po Space Invaders, ale już bardzo odważnie zmieniająca pewne reguły gry. Obcy atakują z boków, jednocześnie z dwóch stron, więc gracz musi wciąż krążyć tam i z powrotem, by nie dopuścić ich do środka. Próbują podejść do ludzi ukrywających się w środku i ich porywają! To naprawdę wygląda bardzo efektownie i zabawnie, gdy obcy potworek skrada się do człowieka, a czasem wręcz wybiega do niego z zaskoczenia, łapie go i wraca. Dodatkowo może porwać ukryty pojazd gracza, który w tym momencie ginie, więc należy pilnować, aby obcy nie dostali się do niego ani na sekundę. Wyzwanie jest spore, a gra o wiele ciekawsza od SI. Wzorem oryginału, im mniej obcych zostaje, tym bardziej im odwala i strzelają jak opętani, biegając bardzo szybko.


Galaxian, Namco

Galaxian był odpowiedzią Namco na Space Invaders z Taito, który graficznie bił na łeb pierwowzór, bo sprajty były kolorowe, dobrze animowane, obracające się i z dużą płynnością latały po ekranie nawet grupami. Do tego szalone dźwięki, efekty specjalne i gra mogła zamurować z wrażenia każdego, kto wcześniej wielbił Kosmicznych Najeźdźców. Choć rozgrywka podobna, to jednak ciągłe ataki spadających obcych w stronę gracza sprawiają, że gra się zupełnie inaczej. Gracz musi manewrować głównie pomiędzy obcymi, jak również pomiędzy ich pociskami. Gra jest 100 razy bardziej dynamiczna. Rewelacja!


Space Fever High Splitter, Nintendo

Chociaż Space Fever z Nintendo był praktycznie klonem Space Invaders, nie wprowadzając nic nowego, to już część druga – High Splitter rozszerza grę do 3 trybów gry, a także o rozdzielanie niektórych trafionych obcych na dwóch mniejszych. Ten sam efekt można zobaczyć w różnych innych późniejszych klonach Space Invaders, jak i w Space Invaders Part II z 1980 roku. Nie umiem ocenić, czy pomysł ten wcześniej mieli ludzie z Nintendo (1979) czy z Taito (1980). Daty mówią same za siebie, ale pewności nie mam.


1980

Rok 1980 przyniósł widoczne zmiany w grach, gdyż niektóre są już ciekawsze i ładniejsze. Zdecydowanie jest to rok przełomowy, w którym pojawiło się naprawdę wiele dobrych gier.

Astro Fighter, Data East

Co prawda w tym roku pojawiały się lepsze gry, jednak Astro Fighter nadal robi spore wrażenie. Mimo, że grafika jest dość słaba, to w rozgrywce uczestniczą różni wrogowie, poruszający się na różne sposoby. Są podzieleni na fale, które niszczy się osobno i na koniec jest właściwie normalny boss!


The End, Konami

Naprawdę fajnie zrobiona gra, zdecydowanie czerpiąca ze Space Invaders (tylko posłuchajcie dźwięków w tle), z bogatszą grafiką. Pomysł fantastyczny, żeby atakujące robale rozmontowywały osłony gracza i składały z nich u góry napis. Strasznie podoba mi się samo to, jak one biegają i pracują, żeby wszystko rozłożyć. Gra jest diabelnie trudna i nie potrafię daleko zajść. Gdy obcy rozmontują całe osłony, to… pojawią się nowe. Gdy zniszczy się wszystkie robale, spodziewałem się fajerwerków, ale… Po prostu ufo narobiło nowych i lecą dalej. Czy po kilku takich seriach dzieje się coś więcej? Cholera, nie mam pojęcia! Nie doszedłem dalej! Ale nic to, wciągające jest! Czy robaczki noszące cegły nie przypominają Wam ptaszków z Bounty Bob Strikes Back? Chyba ktoś tu się bardzo zainspirował robalami? 🙂


Helifire, Nintendo

Ciekawa propozycja od Nintendo, w której kosmos zmienił się w morską głębinę. Kosmiczny pojazd gracza zmieniono w łódź podwodną, a kosmitów w helikoptery. I w zasadzie wydawałoby się to bardzo podobne do pierwowzoru, gdyby nie to, że w którymś momencie przeszkadzajki zaczynają przypływać też z boków, pod wodą, co dość mocno utrudnia grę i sprawia, że stare sposoby na przechodzenie gry przestają być skuteczne. Trudne!


Indian Battle, Taito

Indian Battle z Taito, to gra z gatunku niezbyt mądrych, bo strzela się do Indian, jednak sam pomysł ze Space Invaders został przeniesiony na ziemię i całkiem ciekawie wzbogacony. Indianie chowają się za kamieniami i kaktusami, jest trochę urozmaiceń, więc gra jest bardziej dynamiczna od SI. Także trudna, ale udaje się pograć nawet do kilku minut. Graficznie też na poziomie pierwowzoru.


Kamikaze/Kosmo Killer, Leijac Corporation

Interesujący pomysł, choć z wyglądu zbliżone do starszego Space Invaders. Niejedna gra z tego samego roku, ma już znacznie lepszą grafikę. Atakujący obcy układają się tu w pionowych tubach i spadają z góry, gdy uzbiera się ich zbyt wiele. Gracz ma niewiele czasu na ich zniszczenie. Gdy obcy spadnie na ziemię, to jego wybuch rozrywa gracza w dużym promieniu, więc szybko robi się ciężko. Fajny pomysł, choć trochę monotonne w graniu.


King & Balloon, Namco

A to bardzo sympatycznie zrobiona gra, z humorem, choć bazuje głównie na zasadach Galaxian. Zadaniem gracza jest obrona króla, którego z zamku próbują porwać balony (nie wiem kto steruje balonami!). Balony mają dość nerwowy sposób latania, więc trudno je trafić, ale ciekawe jest to, że nie ma znaczenia ile razy zginą poddani broniący króla. Życie traci się dopiero za udane porwanie króla. Gdy balon go porywa, jest jeszcze kilka sekund, by zestrzelić porywacza i odzyskać władcę. Dzięki temu gra wydaje się sporo łatwiejsza od wielu pozostałych, opisanych tu gier. Fajne, warto zobaczyć!


Mad Alien, Data East Corporation

Miałem zamiar pominąć tę grę, ale niech będzie. Gdy przyjrzycie się mechanice, to nic innego, jak klon Galaxian. Na uwagę jednak zasługuje fakt, że całość została przeniesiona na drogę, gdzie strzelają się pojazdy, co przypomina bardziej… Spy Hunter niż Galaxiana! Dodatkowym atutem są momenty, gdy robi się ciemno i wrogów widać tylko w świetle reflektorów pojazdu gracza!


Magical Spot, Universal

Obrzydliwie trudna gra, w której gracz broni się przed atakującymi skorpionami, zrzucanymi przez… ufo. Sposób ich poruszania, chowanie się w „ziemi” i fale pocisków sprawiają, że można stracić wszystkie życia w kilkanaście sekund. Gdy skorpiony zejdą na dół, zamieniają się w jakiś kokon, czy jajko i czekają na kolegów. Interesującym rozwiązaniem jest coś na kształt siły wrogów – nie giną od pierwszego trafienia, lecz trzeba trafiać je po dwa razy. Co gorsza, gdy się zakopią, to się regenerują! Gra chyba była zbyt trudna dla wielu graczy, bo już w tym samym roku pojawiła się druga część, która zaczyna się o wiele łatwiej, a dopiero potem robi się trudniejsza. Poza tym bardzo niewiele się różni od „jedynki”.


Moon Cresta/Moon Quasar, Nichibutsu

Moon Cresta ma już całkiem bogatą grafikę, zbliżoną do Galaxian, czy przyszłego Scramble. Choć w dużej części bazuje na Galaxian i przypomina go z wyglądu, to jednak ruch obcych zbliżony jest do tego, co w następnym roku można było zobaczyć w Galaga. Pojazd gracza to jedna z trzech rakiet, które składają się w całość. Pierwsza strzela jednym pociskiem, pozostałe dwoma, przez co granie pierwszą jest najtrudniejsze. Po kilku etapach jest szansa połączenia dwóch ze sobą i grania jednocześnie nimi, co daje jeszcze większą przewagę. Mimo tego gra jest diabelnie trudna, bo obcy ruszają się bardzo szybko i wciąż atakują niczym kamikaze. Dźwięki za to na niskim poziomie, niczym z gierek elektronicznych. Chyba na tej grze wzorowana jest Space Eggs z małego Atari.


Centipede, Atari

Centipede to klasyk sam w sobie. Choć bazuje na idei zaczerpniętej z Space Invaders, to jednak biegnąca stonoga, która zastąpiła obcych, jest już na tyle charakterystyczna, że później była dziesiątki razy klonowana przez innych twórców gier. W zasadzie to nie stonoga, tylko skolopendra (obejrzyjcie filmiki na YT z tym ogromnym robalem!), ale jakoś tak zwykło się mówić. Zestrzelony robal rozdziela się w miejscu trafienia na dwie niezależne części, przez co można go pokroić na mnóstwo biegających małych fragmentów, które trudno trafić. Gra wciąga, jest naprawdę niezła i była prawdziwą armatą Atari przeciw producentom z Japonii.


Phoenix, Taito

Pierwsze wrażenie robi jak zwykły klon Galaxian, ale gdy dłużej się przyglądać, to zauważymy całkiem ciekawe elementy. Zachowanie wrogów faktycznie jest dość podobne, jednak kolejne etapy zawierają większe ptaki, a potem wielkie ufo, które trzeba rozwalić. Mówi się, że Phoenix to pierwszy shooter z bossami. Do tego w tle leci przez chwilę muzyka, co też jest całkiem nowym rozwiązaniem, bo do tej pory w tle słyszalne były tylko proste dźwięki. Gracz ponadto wyposażony jest w krótkotrwałą osłonę (coś jak w Asteroids), a w niektórych etapach może strzelać gęściej niż zgodnie z zasadą „jeden pocisk na ekranie”. A w tle obrazek z gwiazdami i planetami, a nie tylko ruchome piksele. Sporo innowacyjności, więc choćby dlatego warto spojrzeć na tę grę.


Radar Scope, Nintendo

Ciekawa historia, bo gra z wyglądu przypomina bardzo Juno First od Konami, który wydano dopiero w 1983 roku! Tło w linie dające złudzenie perspektywy, a latający wrogowie wyglądają, jakby widać ich było w trzech wymiarach. Interesujący pomysł, ale w graniu słabsze od starego Space Invaders.


Space Invaders Part II/Space Invaders Deluxe, Taito/Midway

Druga część SI, wydana już w 1980, niewiele zmienia w samej grze. Pojawiają się nowe elementy, jak animacja między etapami z odlatującym spodkiem i ostatnim obcym wołającym SOS. W wersji Deluxe nieco zmienia się układ obcych. Niektórzy z nich po trafieniu dzielą się na dwa i trzeba je zniszczyć oddzielnie. W obu wersjach czasem nadlatuje spodek, który dokłada nowych obcych. W zasadzie poza tym to wciąż taka sama gra. SI Part II w wersji kolorowej wydało Taito, a na rynek amerykański, z drobnymi zmianami, wydał Midway pod tytułem SI Deluxe, ale z monochromatycznym monitorem. Zamiast kolorów były kolorowe nalepki na ekranie.


Space Invaders II, Midway

Wydane już tylko przez Midway, jest dobrym urozmaiceniem starego pomysłu. Gra posiada dwa tryby – dla jednego gracza i dla dwóch przeciw sobie. W obu trybach obcy znajdują się w środku ekranu, jednak w trybie jednego gracza, ma on przeciw sobie obcych i pojazd drugiego gracza, sterowany przez komputer. Dla dwóch graczy obcych jest więcej i każdy gracz niszczy swoją część. Trafienie pojazdu przeciwnika odbiera mu życie i dodaje trafiającemu! Co ciekawe, każdy z graczy może przejść do kolejnego poziomu niezależnie. Grafika nadal na tym samym poziomie, monochromatyczna, z kolorowymi naklejkami. SI II był wykonany w automacie typu „cocktail”, w formie stolika. Gracze siadali po przeciwnych stronach stołu i dlatego drugi gracz wydaje się „do góry nogami”.


Zero Hour, Universal

W Zero Hour wyczuwa się już ducha przyszłych japońskich shmupów. Pojazd animuje się podczas zakręcania, można wystrzelić więcej pocisków naraz, poruszać się w czterech kierunkach, a z góry lecą salwy wystrzelone przez kilku wrogów, asteroidy i inne przeszkadzajki. Ta gra jest jak ogniwo łączące Space Invaders i późniejsze strzelanki, jak 1942 czy Xenon.


Stratovox/Speak & Rescue, Sun Electronics/Taito

Dobry pomysł na duże zmiany w rozgrywce serwuje Stratovox. Tu obcy gromadzą się w rogu ekranu i atakują grupami, ale celem ich ataku nie jest pojazd gracza, ale ludzie z prawej strony. Trudno określić, czy są oni na innej planecie, czy może w czymś w rodzaju budynku. To swoiste zakrzywienie rzeczywistości ;). Obcy robiąc kilka zwodów kierują się po ludzi, których porywają do swojego stada. Trafienie ich jest okrutnie ciężkie, bo pocisk gracza leci powoli. Prawdę mówiąc przejście pierwszego etapu jest już bardzo trudne. Duży plus za pomysł i niezłą grafikę. Podejrzewam, że na tej grze oparta jest gra Bandits znana z Atari, która polega właściwie na tym samym, ale jest łatwiejsza i chyba nawet… lepiej wygląda.


1981

I na koniec zestawienia rok 1981, w którym już odnalazłem mniej innowacyjnych gier bazujących na Space Invaders. Prawdopodobnie ma to związek z tym, że rynek gier przeżywał już najlepszy okres i pojawiało się całe mnóstwo gier z różnych gatunków, więc nie każdy chciał już tylko strzelać. A temat SI powoli się wyczerpywał. Niemniej jest tu kilka bardzo ważnych tytułów.

Astro Blaster, Sega

Już widać wyraźnie, że gra jest nieco młodsza od Space Invaders, bo graficznie wypada o wiele lepiej, do tego synteza mowy, szybkie ruchy wrogów. Wygląda na to, że atarowska Megamania z Activision była wzorowana właśnie na tej grze, bo bardzo ją przypomina. Twórcy odpuścili też trochę z poziomem trudności i można dłużej pograć zanim się zginie. I jeszcze zobaczcie tę wypasioną stację kosmiczną!


Frog & Spiders, Taito

Space Invaders przerobione na żabę strzelającą do pająków! To ciekawa zmiana, choć w mechanice gry nie ma wielkich różnic w stosunku do Galaxiana. Jednak całkiem dobrze wykonana gra, przyjemna. Pająki robią wiele różnych rzeczy – biegają, huśtają się na pajęczynach, więc na ekranie sporo się dzieje. A żaba, jak to żaba – skacze.


Galaga, Namco

To taki rozbudowany Galaxian. Idąc dalej tą samą drogą, znowu atakują robale, ale tym razem potrafią się poruszać w bardzo wymyślnych układach. Jak już osiądą, to ruchem przypominają pierwowzór. Czyni to grę bardziej dynamiczną i ciekawszą od Galaxiana. Graficznie podobnie, może minimalnie lepiej. W graniu płynne, przyjemne i czuć już powiew przyszłych shmup’ów. Tym sposobem Galaga stała się sama w sobie hitem i klasyką!


Gorf, Midway

To rodzaj interaktywnej podróży przez znane, dotychczasowe strzelanki. Pierwszy etap to ewidentnie Space Invaders, później Galaxian na dwa sposoby, po czym kosmiczne strzelanie zbliżone do Galagi, Moon Cresta lub późniejszego Gyrussa. Na koniec walka z bossem, który rozwala się po kawałku, a potem zaczyna się od początku. Graficznie nieco słabiej od wielu gier z tego samego roku, więc trochę brakuje do pełnej satysfakcji. Ciekawy jestem, czy to przypadek, że tytuł gry czytany od końca to… żaba.


Scramble, Konami

Tu prawdziwy rodzynek, gdyż Scramble także otwarło drogę do nowego typu strzelanek, bo wywróciło ideę Space Invaders o 90 stopni i gracz przestał wreszcie strzelać w górę. Pojazd leci w prawo, a dodatkowo pod nim widoczny jest przesuwający się teren, który z czasem przeradza się też w tunele. Oczywiście największą zmianą więc jest to, że gracz nie stoi w miejscu, a wyraźnie leci naprzód. Z ziemi startują rakiety, strzelają działka, można zrzucać bomby, w powietrzu też pojawiają się przeszkody. Tyle nowości, że z pierwowzoru została już chyba tylko rakieta i strzelanie.


Panther, Irem

Ciekawa odmiana gry, w której obcy zostali zastąpieni czołgami, które zbliżają się do miasta i próbują je zniszczyć. Gracz broni miasto swoim działem. Podstawowa różnica w celowaniu jest taka, że dodatkowo trzeba wskazać jak daleko działo ma strzelić pociskiem, aby móc trafić w czołg. Solidnie utrudnia to grę i zmienia też taktykę. Każdy strzał musi być dokładniej przemyślany. Na uwagę zasługuje też fakt, że czołgi trafione w różne części mogą zostać częściowo uszkodzone i płonąć, ale nadal nacierać na miasto. To taki bardzo uproszczony model zniszczeń, który w tamtych czasach w grach właściwie nie występował. Dobra gra!


Pleiads, Tehkan

Pleiads nie jest zwykłą grą, bo choć pozornie przypomina coś pomiędzy Galagą, a Galaxianem, to ma taki klimat, że mrozi w żyłach krew! Ta gra jest straszna, przerażająca, to prawdziwy kosmiczny horror! Spójrzcie na tych obcych, jak dewastują, jak atakują, jak wyglądają! A jakie dźwięki przeszywające bębenki! Obcy latają nad ziemią, ale potrafią też wylądować strasząc i niszcząc. Po ich zniszczeniu krótka animacja i lecimy w kosmos! A tu jest jeszcze gorzej! O matko, jaki horror! Naprawdę polecam! Aaaaa!


Satan’s Hollow, Bally Midway

Spotkanie z Księciem Ciemności to to, co lubię najbardziej! W tej grze gracz walczy z siłami zła, gargulcami, Belzebubem i tak dalej. Nie jest to jednak zwykła prosta strzelanka, bo poza strzelaniem, całkiem zbliżonym do Galagi, gracz jednocześnie buduje z klocków most. I ta budowa jest ważniejsza od samego strzelania, ale trzeba robić to jednocześnie. Całkiem fajny klimat, niezła grafika w wyższej rozdzielczości niż większość pozostałych gier w tym zestawieniu, stawiają Satan’s Hollow na wysokiej pozycji.


Space Bugger, Game-A-Tron

Jeśli myślisz, że jesteś dobry w Space Invaders, to spróbuj zagrać jednocześnie w dwie takie gry! Space Bugger mocno bazuje na SI, jednak pojazd gracza tym razem stoi na środku ekranu i obcy atakują go z dwóch stron naraz! Strzelać musi na zmianę w obie strony. Wszystko jest obrócone o 90 stopni, więc obcy są po bokach, ale rozgrywki to nie zmienia. W grze zdarzają się śmieszne sytuacje, gdy przelatujący stworek podlatuje do licznika punktów i kradnie z niego cyfrę (zobaczcie na video)! Wyobraźcie sobie to zaskoczenie! Grafika smętna, nieciekawa, do tego kolory w rzeczywistości były inne niż mam z emulatora.


Spiders, Sigma Enterprises Inc.

Naprawdę fajny pomysł i dobre wykonanie sprawia, że Spiders jest jedną z ciekawszych gier tego typu. Zamiast obcych są pająki, ale wydostające się z ciągle rozwijających się sieci. Gracz przede wszystkim musi strzelać w ogniwa łączące sieci, bo to z nich wychodzi całe zło. Początkowo gra jest dość łatwa, ale po kilku etapach przestaje taka być. Z pewnością daje sporo radości. Dźwięki przeciętne, czasem krótka muzyczka, grafika przyzwoita. Co jakiś czas można zobaczyć animację. Dobre!


Na koniec

Jestem pewny, że w tym okresie powstało jeszcze więcej dobrych gier z tego gatunku, jednak nie wszystkie znam, nie wszystkie jestem w stanie pokazać. Nie wszystkie też mogę upchać w jednym artykule, więc załóżmy, że to moja subiektywna lista tych lepszych gier. Jeśli jednak uznacie, że o czymś jeszcze należało wspomnieć, to piszcie wszystko w komentarzach poniżej.

Na koniec, jak zwykle, video. Tym razem bogate, bo pokazuje wszystkie wymienione wyżej gry! Włożyłem w nie naprawdę kupę roboty, więc bierzcie popcorn i macie przed sobą prawie 20 minut oglądania.

Otagowano , , , , , , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

O GadZombiE

Zajrzyj na stronę "O mnie i o stronie".

3 odpowiedzi na „Gry inspirowane przez Space Invaders z lat 1979-1981

  1. Anonim komentarz:

    no wystarczy tylko spojrzeć zeby zobaczyć ogrom pracy 🙂
    jeszcze raz ci mówię, załóż swój wątek na retro forach(np. na atarionline.pl jak ja czy RetroBorsuk) gdzie możesz informować o nowych artykułach, filmach, konkursach itp
    zwiększy ci się zasięg bo nie każdy zna twoją stronę a i motywacja wzrośnie 🙂

  2. odislaw komentarz:

    szczegółowo jak zawsze 🙂
    Nigdy specjalnie nie przepadalem za tego rodzaju grami, ale czasem lubię popykać.
    Pozwoliłem sobie dodać artykuł na forum atarionline ;P

    • GadZombiE komentarz:

      O, dzięki! Sam rzadko gdzieś reklamuję, ale gdy robią to inni, to przynajmniej odczuwam, że ktoś naprawdę docenił mój trud :). Tym razem artykuł zabrał mi prawie 2 tygodnie roboty. Oczywiście nie w 100%, bo robię wieczorami (w dzień jest życie, a wieczorem zaczyna się zabawa… ;)), ale roboty była kupa. Filmik był bardzo pracochłonny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.