
Jak zapewne już się zorientowaliście, jestem programistą, a do tego autorem wielu gier i gierek sprzed lat. Dziś chyba już na emeryturze. Siedzę w temacie od wielu lat, więc nabyłem nie tylko wiedzę ale i doświadczenie. Do tego widziałem w życiu już tysiące gier i zgłębiałem nie tylko ich techniczne wzloty i upadki, ale także fascynowały mnie różne rozwiązania w tworzeniu rozgrywki. Uwielbiam doszukiwać się dlaczego pewne gry są wciągające i dobre, a inne nudne i beznadziejne, nawet jeśli te pierwsze są paskudnie wykonane, a te drugie wyglądają niczym produkcje hollywoodzkie.
To oczywiście temat na inny wpis i może kiedyś się skuszę, choć wymagałoby to sporo czasu i przemyśleń. Dziś jednak podzielę się z Wami innym przemyśleniem. Otóż co jakiś czas oglądam w sieci wyniki pracy różnych twórców gier, głównie amatorskich, tworzących gry niezależne (niech będzie, użyję tego słowa „indie”, choć „za moich czasów” to tak nikt nie mówił). Uwielbiam przeglądać nowe gierki na małe Atari, C64, ZX, gry webowe albo niewielkie produkcje na Steam. Zawsze patrzę krytycznie, by nie dać się zwieść pięknymi efektami graficznymi, które ukryją biedę pod spodem. Jednocześnie doceniam wybitne umiejętności techniczne autorów jak i zdolności w projektowaniu dobrych gier.