Seria Warcraft jest dosyć dobrze znana. Powstało kilka gier, z których każda była hitem i zebrała wiele nagród. Nic dziwnego więc, że były też wydawane dodatki do nich. Początkowo były to gry strategiczne i jak nie trudno się domyślić w strategiach fabuła nie gra pierwszych skrzypiec. Mimo to opowiadana historia potrafiła rozbudzać wyobraźnię. Sprawiło to, że powstało kilka książek osadzonych w tym samym uniwersum. Nie będzie zatem zaskoczeniem, że w końcu pojawił się i film, i to z żywymi aktorami. Jest on wciąż gdzieniegdzie wyświetlany w kinach dlatego spieszę Wam o nim trochę opowiedzieć, bo może ktoś jeszcze się waha czy na niego iść.
Powstał on we współpracy z Blizzardem, a podtytuł „Początek” sugeruje, że fabuła będzie dotyczyć wydarzeń opisanych przed tymi przedstawionymi w serii gier. Tu należy jednak nadmienić, że to co dzieje się w pierwszej (Orcs & Humans) i drugiej części (Tides of Darkness + Beyond the Dark Portal) gier nie pokrywa się z tym co wynika z późniejszych wydań. Na przykład w jedynce pod koniec kampanii orków horda niszczy Stormwind (w filmie nazywany „Wichrogrodem”) podczas gdy, że tak powiem, „później” on wciąż istniał… Obie fabuły (tj. te z części pierwszej i drugiej oraz trzeciej i kolejnej) należy traktować jak dwie alternatywne historie dziejące się mniej więcej w tych samych miejscach i z tymi samymi bohaterami. Sam Blizzard siedzi cicho i stara się nie wspominać o tych dwóch pierwszych jego growych dziełach, niemalże wypierając się swoich najstarszych dzieci… Łatwo więc można się domyślić, że opisywany tu film jest czymś w rodzaju prequelu, ale do trójki… Jeśli chodzi o grową klasykę, to z Warcrafta 1 i 2 + dodatku do dwójki wyciągnąłem wszystkie teksty odpraw (briefing’s strings), przeczytałem je i muszę powiedzieć, że jedynie fabuła z Beyond the Dark Portal niewiele ma wspólnego z tą w filmie… Ale w pozostałym zakresie nie jest tak źle. Choć tu nie zdradzę opowiedzianej historii to muszę napisać, że jakaś zawiła czy głęboka to ona nie jest. Raczej jest dosyć przewidywalna i wielce zaskakujących zwrotów akcji nie ma.
Czy to znaczy, że starzy gracze będą zawiedzeni? Na pewno w jakiejś części tak. Czy do końca? Niekoniecznie. Dlaczego? Ja na przykład z chęcią ponownie „spotkałem się” z postaciami z pierwszych gier serii. A możemy zobaczyć tu Blackhanda (Czarnorękiego), Garonę, króla Llane’a, Medivha i inne. Podobnie rzecz się ma z różnymi miejscami i krainami. Większość akcji filmu dzieje się w Azeroth. Mamy tu m.in. the Red Ridge Mountains (w filmie zwanymi „Rudymi Skałami”), the Forest of Elwynn („Knieję Elwynn”) czy wspomniany „Wichrogród”.
Wizualnie filmidło bardzo przypomina Władcę Pierścieni. Nic w tym dziwnego, w końcu twórczość Tolkiena była inspiracją do stworzenia pod koniec zeszłego wieku świata Warcraft. Najbardziej rzucił mi się wygląd jednego z krasnoludów, który chyba w całości został „przekopiowany” z Lord of the Rings. No po prostu oba z nich nie do odróżnienia. Tu i tu jest też wiele różnych fantastycznych stworów i postaci, różnych ras różnistych potworów, epickich bitew, malowniczych lub mrocznych krain. Jest też masa czarów, a wywoływanie każdego z nich powoduje powstawanie świetlistych efektów niczym popisówka możliwości DirectX-a czy OpenGL-a. 🙂 Nie kojarzę choćby nawet jednego czaru, który by czegoś nie rozświetlał. Dodam tu, że z trailerów wynikało jakby w filmie było sporo kadrów wyrenderowanych niczym przerywniki filmowe w Warcrafcie 3. Nic takiego mi się nie rzuciło w oczy. Cały film, choć przepełniony efektami specjalnymi, nie robił wrażenia animacji komputerowej. Sceny wyglądały na „realne”.
Nad rolą aktorów nie będę się rozwodził, bo nie jestem krytykiem w tej materii ani wielkim znawcą. W każdym bądź razie nie rzuciło mi się by na tej płaszczyźnie wiało amatorszczyzną. Filmowy głos króla Llane’a bardzo przypominał mi narratora ludzi z części pierwszej i drugiej gier. Chodzi mi o speeche z odpraw przed misjami. Sprawdziłem: to jednak dwie różne osoby, ale obie o dosyć klimatycznym brzmieniu głosu.
W kinie w Lublinie (serio 🙂 ) byłem w tygodniu wieczorem. Tłumów nie było. Widzów naliczyłem około 10 (słownie: dziesięciu), wiek większości wskazywałby na liceum. Ja byłem chyba najstarszy. 🙂 Był też jeden chłopak, bardzo młody jak na resztę widowni, myślę że był w połowie drogi podstawówki. Jeśli chodzi o płeć to tak mniej więcej pół na pół, co nie dziwi, bo w World of Warcraft gra sporo dziewczyn. Kiedyś nawet byłem na prelekcji takiej jednej, a mianowicie Beaty Marczyńskiej-Fedorowicz, która opowiadała o psychologicznych i socjologicznych aspektach WoW, „but that is a story for another time…” (to cytat z outra Warcrafta 1).
Podsumowując: ja nie żałuję, że wybrałem się na Warcraft: Początek. Zrobiło mi się fajnie na duszy gdy znów zanurzyłem się w krainie Azeroth, wróciły dziecięce (i trochę późniejsze 🙂 ) wspomnienia. Pojawiła się próba ponownego popykania w gry, do których niejednokrotnie siadałem po obiedzie, a odchodziłem przed śniadaniem. 🙂
P.S. Wraz z biletem wciśnięto mi ulotkę z kodem na rabat w jednym z wirtualnych targowisk produktów cyfrowych dla graczy (handel kluczami do gier itp.) wraz z możliwością wygrania biletów na Blizzcon.