Grzebiąc po sieci natrafiłem na genialny filmik z 2003 roku pokazujący fragment koncertu jednego z geniuszy muzyki do gier lat osiemdziesiątych – Rob’a Hubbard’a. Na filmie zagrany jest znany nam utwór Thalamusik, który był upchnięty do loadera gry Sanxion na Commodore 64.
Najbardziej uderzyło mnie to, że Rob wygląda na tym filmie na bardzo skromnego, zwyczajnego faceta, a na koniec wręcz zakłopotanego oklaskami, które otrzymał. A jednak dla milionów 8-bitowych graczy był najprawdziwszym geniuszem, tworzącym najlepszą muzykę do gier, obok takich ludzi, jak David Whittaker, czy Adam Gilmore.
Nie ma co gadać, sami posłuchajcie,jak Rob gra ten kawałek w sposób fenomenalny. Taki, że nikt by nawet nie pomyślał, że to przecież „tylko muzyczka do gry”. Tu widać, że niektórzy twórcy muzyki do gier to muzycy z prawdziwego zdarzenia. A po filmie kilka moich wywodów:
Niestety film nie jest mój, więc nie gwarantuję, że ktoś go nie wyrzuci z Youtube :/
W grze Sanxion, na winiecie można posłuchać za to (z tego, co wiem, również Rob’a Hubbard’a) znany utwór Siergieja Prokofjewa z baletu Romeo i Julia.
Rok później na Atari pojawiła się gra The Extirpator!, która budzi pewne podejrzenia, że choćby częściowo czerpie z Sanxion, chociaż pewności żadnej nie mam. Z pewnością jednak można powiedzieć, że muzyka została wzięta z Sanxion. I, co ciekawe, jest bardzo udaną konwersją tego utworu, bo brzmi nieco inaczej, ale jednak także bardzo fajnie. Kiedyś nawet myślałem, że to sam Hubbard przerobił swój kawałek dla tej gry, jednak w grze nigdzie o tym nie jest napisane. W wywiadzie z Robem, który czytałem, on także nic nie wspomniał o Extirpatorze, w przeciwieństwie do Sanxion.
Obie gry są poziomymi strzelankami, więc wyraźnie mają trochę ze sobą wspólnego. Sanxion w wyjątkowy sposób pokazuje rozgrywkę na ekranie podzielonym na dwie części, gdzie na górnej widać wszystko w rzucie z góry i w lekkim pomniejszeniu. Dolna i większa część ekranu to widok z boku, gdzie tak naprawdę toczy się rozgrywka. Początkowo ten podział ekranu trochę rozprasza, ale po przyzwyczajeniu w zasadzie górna część może okazać się pomocna, bo wrogów widać na niej wcześniej niż na dolnej. Kiedyś widziałem podobną grę (nie pamiętam tytułu, ale jak znajdę, to obiecuję podać), gdzie ekran był tak sam podzielony, jednak na górnej części także sterowało się pojazdem na boki. To była prawdziwa masakra, która była groźna dla zdrowia gracza, gdyż można było dostać zeza ;). W sumie początkowo Sanxion średnio mi się podobało, ale gdy pograłem chwilę, to zmieniłem zdanie. Jest to bardzo dynamiczna i przyjemna strzelanka, która jest 100 razy lepsza od Extirpatora, w którego grałem o wiele wcześniej, bo jeszcze w dzieciństwie.
Extirpator, podobnie do Sanxion, wykorzystuje parallax scrolling, choć wygląda to nieco gorzej niż na C64. Ogólnie grafika – nawet nie taka zła – jednak jest mało ciekawa. Samo strzelanie także jest mniej dynamiczne i o wiele mniej przyjemne niż w Sanxion. Pociski są małe, lecą powoli, a działo przegrzewa się po kilku sekundach, co odbiera całą przyjemność solidnego nawalania, jak to powinno być w dobrych shooterach! Na C64 nawalamy ile chcemy! Do tego pojazd wyglądający jak jakiś obły wahadłowiec (co to, do cholery, jest?) jest duży i powolny, co utrudnia unikanie pocisków wroga. Spójrzcie na Sanxion! Jaki tam jest fajny pojazd, który buja się na boki i szybko się nim steruje. Wygląda jak solidny, kosmiczny myśliwiec. Nie jak ta krowa z Extirpatora.
Gdyby nie fakt, że w Extirpatora grałem dawno temu, a Sanxion zobaczyłem zupełnie niedawno (nikt ze znajomych w dzieciństwie nie miał tego na swoim C64), to bym pewnie na atarowski odpowiednik nawet nie spojrzał. Ratuje go tylko parallax scrolling, dość duże wrogie pojazdy i muzyka z winiety! Bo nawet dźwięki są marne, a już odgłos strzału to czysta porażka. W Sanxion słychać dźwięk silnika i fajne odgłosy wybuchów.
A, żeby było zabawniej, to muzykę z Extirpatora pierwszy raz w życiu usłyszałem w krótkim intro umieszczonym przez crackerów przed niemiecką grą Tigris, która była całkiem dobrym klonem Tetrisa pozwalającym na grę dwóch graczy jednocześnie. Ale to już dygresja od dygresji… 🙂
Wrzucam filmik, który pokazuje obie gry, ale wymieszane z muzyką z jednej i drugiej, żebyście mogli zobaczyć i, przede wszystkim, posłuchać Thalamusik w wersji, w jakiej słuchaliśmy jej w latach 80-tych ubiegłego wieku.