Od kilku lat obserwuję powolnie postępującą falę nowej mody tworzenia gier. Polega ona na tym, że pojawia się jakiś pomysł na grę (często zaczerpnięty ze starszych gier, albo po prostu jest tak banalny, że takich gier było już pełno), do tego dokłada się trochę bardzo brzydkiej, niechlujnej wręcz grafiki, trochę oldschoolowych dźwięków rodem z 8-bitowców i nadaje się tej grze na koniec łatkę „retro”, żeby się lepiej sprzedała. Takich gier jest już na pęczki. Nie wyróżniają się niczym, nie są ani ciekawe, ani wciągające, ani innowacyjne. Do tego nie są też ładne ze względu na paskudną pikselowatą grafikę, która powstała nie z powodu ograniczeń sprzętowych, jak w latach 80-tych, lecz z powodu ograniczeń twórcy gry, który po prostu nic lepszego nie umiałby narysować. Zwykle w tych grach jest jeszcze jakaś potwornie denerwująca diskomuzyczka w tle, która zagłusza i tak nieciekawe dźwięki i gra gotowa. Ciekawe ile czasu twórca takiej gry poświęcił jej czasu. Dwa dni? Trzy? Może tydzień?
Głównym źródłem tej zarazy są strony z grami flashowymi, których poziom opada z czasem coraz niżej, ponieważ cały czas stawia się tam na ilość, nie na jakość. Dzięki temu na tych stronach potrafi przybywać nawet po kilka gier dziennie, a każda z nich nadaje się do grania przez około 6 sekund, po czym albo się znudzi (poważnie!), albo będzie tak głupia, że od razu nie chce się w nią grać.
Drażni mnie to, że sztuka tworzenia gier upadła już tak nisko, pewnie z powodu, że dziś tworzy się je o wiele prościej niż kiedyś. A może to tylko taka moda, która przeminie. Czy to się naprawdę tak dobrze sprzedaje, że warto tworzyć tego tak wiele? Czy naprawdę w to ktoś lubi grać? Młodzież? Szczególnie irytuje mnie, że ten szajs przyrównywany jest do starych gier i stawiany z nimi na jednej półce, a przecież nie dorasta im do pięt!
Gry na 8-bitowce nie były brzydkie dlatego, że nikomu nie chciało się robić ich ładniejszych (no dobra, część na pewno wynikała z lenistwa lub braku zdolności!), ale dlatego, że sprzęt to bardzo ograniczał. Dźwięki nie były takie dlatego, że ktoś nie umiał lepszego, ale dlatego, że wtedy nie było empetrójek! Za to wiele z tych gier było oryginalnym pomysłem, wiele było dopracowanych technicznie na miarę możliwości sprzętu. A dziś można tworzyć co i jak się chce. Tylko trzeba jeszcze chcieć i umieć. A do tego ostatniego potrzeba trochę talentu i doświadczenia. Czego życzę wszystkim twórcom dzisiejszych gier :).
Na potwierdzenie mojej teorii spójrzcie na screeny obok tego wpisu. To screeny z kilku takich gier. Nie znam ich, tytułów nawet nie wspomnę. Znalezienie ich zajęło mi około 3 minuty na stronie z grami we flashu. To tylko kilka przykładów, a są tam ich setki. I uwierzcie mi, są też znacznie brzydsze i gorsze, tylko szukać mi się nie chce.
Wiem, że post jest z 2013 roku, ale wciąż jest w miarę aktualny. Powstaje mnóstwo gier „retro”, ktore są brzydkie i niechlujne. Ja nie jestem ani profesjonalnym grafikiem (choć trochę się znam, nie powiem) ani programistą, ale nie widzę powodu dla którego miałbym robić byle co tylko dlatego, że jest to modne. Jeżeli czegoś nie umiem (albo nie chce mi się spróbować) to staram się to zrekompensować w inny sposób np. dodając inny „ficzer”.
Moją grę, zacząłem tworzyć z myślą nie tyle żeby zrobić grę, tylko żeby się nauczyć jak to robić. Stwierdziłem, że chyba najłatwiej będzie mi zrobić klon czegoś co już istnieje. Okazało się, że przy pomocy dzisiejszych narzędzi (gotowe silniki) jest to dosyć proste i w miarę szybko osiągnąłem zadowalający efekt (ludzik biegał, skakał, wspinał się po drabinie i zbierał złoto). Jak już to umiałem to stwierdziłem, że może jednak warto wzbogacić moją grę o nowe rozwiązania, których nie było w oryginale, są bliższe współczesnym grom (i może dzięki temu więcej młodych ludzi się nią zainteresuje). W ten sposób odszedłem od pierwotnego planu robienia klona. Gry z czasów mojego dzieciństwa (Atari 65 XE) były fajne WTEDY i bardzo dobrze je wspominam i wolę aby tak zostało. Nie chcę ich uruchamiać, bo jeszcze okaże się, że wcale nie były takie fajne. Późniejsze gry (też fajne) nieco wypaczyły mój gust i boje się, że powrót do retro byłby bardzo bolesny i rozczarowujący. Pamiętam jak bardzo rozczarowałem się Tarzanem z Atari. Wtedy myślałem, że gra jest wielka i tylko ja jestem taki cienki i nie potrafie dojść do dalszych etapów, a okazało się, że gra jest po prostu krótka i nudna. Wtedy, wczasie gry działała też dziecięcia wyobraźnia, dlatego grafika nie była taka istotna, Teraz jesteśmy przyzwyczajeni do wodotrysków, linii dialogowych (często z dubbingiem w ojczystym języku) i staliśmy się przez to bardziej leniwi. Ech… Dobry posty :). Kończę bo widzę, że już zacząłem bełkotać.
Pingback:Kompletne zdebilenie młodych graczy? | Classic Games Maniac