Jak co roku, a więc także i tym razem, planowałem wybrać się na Festiwal Fantastyki Falkon w Lublinie. Z poprzednich edycji pamiętam, że w niektórych latach pojawiały się akcenty starogrowe jako pochodna szeroko rozumianej fantastyki. Ściągnąłem program eventu, druknąłem i zacząłem zaznaczać interesujące mnie punkty konwentu, mając na uwadze wspomniane akcenty. Patrzę: jest, coś jest! Prelekcja Kamila Nieścioruka 64 kilobajty frajdy, czyli o radości machania dżojstikiem w 8- i 16-bitowych czasach. Niestety wczesna pora tego wykładu w dniu kiedy musiałem pojawić się w pracy przekreśliła moją obecność na tym spotkaniu… 🙁 Ale dalej analizując program wydarzenia wypatrzyłem na listingu z ponad setką wystawców stoisko nazwane RetroKomputery.
Jak zawsze na tym wydarzeniu mam napięty harmonogram – ze względu na mnogość interesujących mnie atrakcji. Na mojej osobistej rozpisce pojawiły się jednak okienka i oczywiście wykorzystałem jedno z nich by odszukać owo stoisko i zobaczyć co też na nim będzie. Looknąłem w mapkę, na której zaznaczyłem wcześniej cel podróży, zorientowałem się w przestrzeni, i będąc już u celu zobaczyłem, że nie ma tego stoiska… Ale wracając i obczajając kramy innych wystawców przez przypadek trafiłem na… poszukiwane przeze mnie stare sprzęty! Po prostu doszło do jakiejś zamiany miejscówek czy coś w tym stylu.
Na miejscu zastałem kilka stołów z przygotowanymi około dziesięcioma stanowiskami do grania! Niektóre monitory były płaskie, współczesne, ale pozostałe były takie ze szklanego balonu. 🙂 Na szczęście „właściwe” urządzenia wyglądały na oryginalnie stare. Osoba wyglądająca na głównodowodzącą siedziała przy włączonej Amidze A1200. Jej pomocnik przy A500. Pozostałe sprzęty były do dyspozycji konwentowiczów. Ot tak. 🙂 Łącznie z joystickami. Szczególnie jeden joy rzucił mi się w oczy: wspaniale zielony, półprzezroczysty, z metalowymi, niby chromowanymi przyciskami fire oraz drążkiem. Wyglądał cudownie. 🙂 Oprócz kilku Amig był jeszcze ZX Spectrum, Timex Computer 2048 i Atari 65XE.
Szczególną uwagę przykuwało to, że część obudów było zdjętych dzięki czemu dało się zauważyć wszechobecne ślady modyfikacji, różne adaptery, przelotki, przejściówki, dolutowane druciki, oporniki czy przełączniki. Niektóre z tych wynalazków były wręcz wyłożone jak na jakiejś wystawie, aż korciło by się im przyjrzeć. I tak też zrobiłem. Patrzę, a tu i ówdzie napis Made in Poland. Okazuje się, że Polak potrafi. 🙂 Widziałem układ symulujący napęd Amigi za pomocą karty flash, stację dyskietek wykorzystującą tak naprawdę pendriva, rozszerzenia pamięci na bazie współczesnych scalaków czy adaptery z gniazdami USB do podłączania współczesnych myszek czy klawiatur.
A gry? Leżało kilka pudełek z nimi. Ale w rzeczywistości nie korzystało się z ich zawartości, programy „ładowało się” ze wspomnianych nośników flash. Do dyspozycji były głównie tzw. perełki co przyciągało niejednego gracza. Przechodnie nierzadko mówili: „O, grałem kiedyś w to.” po czym po chwili siadali do pykania nie dowierzając, że można. Prawie wszystkie stanowiska były cały czas zajęte przez różne grupy wiekowe – choć, o dziwo, przeważali młodzi ludzie. Nie wierzycie? Zobaczcie: