Ruskie jajeczka – klasyka na kolanach

ruskie_jajeczkaDziś nieco inny obraz klasyki, gdyż nie będzie ani o Atari, ani o Commodore, ani nawet o Amidze i PC. Dziś wspominam gry, w które graliśmy w szkołach i na podwórkach, a każdy kto miał to coś rządził i był lubiany przez kolegów i koleżanki.

Pisząc w temacie o klasyce na kolanach bynajmniej nie mam na myśli, że klasyka gier pada na kolana przed opisywanymi tu grami, lecz to, że w te gry graliśmy na kolanach (i również nie chodzi o klęczenie w kościele), bo te maleńkie konsolki trzyma się w rękach. No właśnie, nazwałem to konsolkami, a kiedyś nikt tak tego u nas nie nazywał. Mówiło się o tym gra elektroniczna i każdy wiedział o co chodzi. Gier tego typu było naprawdę wiele. Kupa z nich nawet nie dotarła do Polski, więc zobaczyć je łatwiej dziś w Internecie niż wtedy na żywo. U nas popularne były głównie gry z Elektroniki produkcji radzieckiej, co pewnie wszyscy pamiętacie. W międzyczasie pojawiały się gry japońskie, lub częściej chińskie wzorowane na tych japońskich. Nie znam szczegółów, więc wymądrzać się nie zamierzam. Każda z tych gier ma niewielki ekran ciekłokrystaliczny i kilka przycisków do obsługi. Oczywiście nie ma mowy o kardridżach i wyborze gier. Każda z tych konsol to tylko jedna gra i nic więcej. Dźwięki są piskliwe niczym zwykły zegarek na rękę, a grafika mizerna. Jednak każdy chciał to kiedyś mieć i gry te cieszyły niczym klocki Lego.

Ja miałem tylko dwie takie gry. Pierwsza to Kucharz z patelnią, który odbija na niej ryby i kiełbaski ruski_kucharz(na obrazku obok). Ruskich jajeczek z wilkiem i zającem nigdy nie miałem, chociaż ta była jedną z najbardziej popularnych. Druga, którą miałem to Turtle Slalom, chińska gra z żółwiem, który odbija małpy tak, by przeszły na drugą stronę jeziora. Ze znalezieniem tej drugiej w sieci miałem spory problem, chociaż kiedyś mi się udało znaleźć jakieś mało wyraźne zdjęcia. Za to widziałem gry analogiczne do niej, ale innych producentów. Koledzy mieli sporo różnych, więc w podstawówce się ich naoglądałem. I cieszyły bardzo, mimo, że w domu miałem już Atari 800 XL, które przecież było od nich o wiele lepsze. Ale nie można go było schować do kieszeni!

Gdy trochę podrosłem, sprzedałem obie gry na targu za jakieś psie pieniądze. Gdybym dziś wiedział, że za takie na Allegro można dać całkiem sporą sumę, to bym wtedy tego nie zrobił. Zresztą dziś bym ich już nie sprzedał. Trzymałbym nadal, póki by działały :).

Trochę później gry elektroniczne lekko ewoluowały, gdy pojawiły się pierwsze Tetris’y w wersji elektronicznej. Początkowo wielki hit za grube pieniądze, a potem masowa, chińska produkcja w wersji nawet 9999 gier w jednej za 10 złotych. I nadal można je kupić, ku mojemu wielkiemu zdumieniu. Mój syn nawet taką posiada i wcale nie chce mu się w to grać. Nic dziwnego, ma swoją, również chińską, konsolkę z grami na poziomie starego NES, kolorowymi i ładnie grającymi, więc po co mu ten „przyduży zegarek” do grania?

Okazuje się, że gry elektroniczne nadal żyją w głowach wielu ludzi na świecie. I chwała im za to, bo można do tego wrócić i…. zagrać. Pewnie wiele z Was wie o tym, ale pozostałych chętnie poinformuję, że w sieci jest naprawdę niemało remaków tych gier. Są to całkiem na nowo robione te same gry na wzór starych gier elektronicznych. Oczywiście nie jest to to samo, co zagrać naprawdę, poczuć to w rękach, ale niektóre z tych remaków są praktycznie identyczne, jak pierwowzory.

Dwa dobre źródła tych remaków, które znam od dawna i wciąż dobrze funkcjonują, to:

1) Handheld Remakes (http://www.handheld.remakes.org/)
Strona z grami w różnych formach – windowsowe exeki, aplety Javy, Flash. Można przejrzeć pokaźną kolekcję gier, a przy okazji w wiele z nich pograć.

2) Pica Pic (http://www.pica-pic.com/)
A to moje ulubione – wszystkie gry w formie Flasha i można pograć online w każdą z nich. Lista krótsza niż na pierwszej stronie, ale za to duża wygoda w graniu i fajne wykonanie.

Większość z tych gier wygląda jak oryginał i mają nawet te piskliwe dźwięki. Kto ma ochotę zagrać w ruskie jajeczka, to zdecydowanie może to tu zrobić!

Otagowano , , , , .Dodaj do zakładek Link.

O GadZombiE

Zajrzyj na stronę "O mnie i o stronie".

7 odpowiedzi na „Ruskie jajeczka – klasyka na kolanach

  1. Andrzejek komentarz:

    to były czasy…
    drogi wiodły poprzez lasy, a w tych lasach żyli zbóje,
    po kolana mieli spodnie bo to modnie i wygodnie
    …i były kasety na bazarach i było wszystko

  2. Pingback:Nintendo Mini Classics – za 6,99 PLN! | Classic Games Maniac

  3. uzii komentarz:

    A ja miałem okazję grać w coś dla mnie wtedy niesamowitego (to musiało być jakieś 20…30…no… powiedzmy dwadzieściaparę lat temu). Strzelanie do rzutek. Nie mam pojęcia jakiej to produkcji było, ale chyba raczej nie CCCP. „Interface” miało znacznie ładniejszy niż wschodnie twory.
    Na ekranie stał ludek ze strzelbą. Pokrętłem na grze celowało się strzelbą, która (w miarę) płynnie poruszała się zgodnie z pozycją pokrętła, no i przyciskiem się strzelało. Jej jakie to było fajne i takie (jak na te czasy) realistyczne. Szczególnie to w płynne poruszanie się strzelby otrzymane na „zegarkowym” ekraniku. Wiele w to nie grałem, bo kandydatów do gry jak to zwykle bywało był mały tłumek, ale wspominam to z przyjemnością.

  4. Kloqus komentarz:

    Ja wciąż mam jedną taką radziecką gierkę elektroniczną: „Autoslalom”, nazywaną u nas „Formułki”. Innych nie miałem, ale mieli rówieśnicy. Tą moją pożyczyłem kiedyś znajomej na biwak. Grała przy ognisku, zaczęło padać i z pośpiechu przed zamoknięciem się zapomniała jej zabrać i zostawiła na deszczu. A padało całą noc… Oddała niedziałającą. 🙁 Gierki z sentymentu nie wyrzuciłem: schowałem w szafce. Po około roku, przy okazji jakiś porządków, znalazłem ją i postanowiłem sprawdzić jak się ma: coś tam pokazywała na ekranie, wydawała jakieś niezidentyfikowane dźwięki, ale to wszystko. Odłożyłem ją na kolejny rok. Po tym czasie okazało się że odżyła na tyle, że stała się grywalna! Nawet przeszedłem ją wówczas całą tzn. przekręciłem licznik na igrze A i B na każdej prędkości („skorost”) początkowej (prędkości ustawić można było od 1 do 16 – w sumie dawało to 32 warianty – i jak napisałem przekręciłem licznik na wszystkich!). Wtedy też stwierdziłem, że jak ją przeszedłem to koniec zabawy. Tak jakoś mam, że rzadko dwa razy przechodzę tą samą grę, wolę jednak sięgnąć po nową. Poza tym zanim ją przeszedłem to trochę podrosłem, więc… zacząłem ją wykorzystywać do czego innego, do czego między innymi została stworzona: jako zegrek z budzikiem. 🙂 Pamiętam, że spełniała tą funkcję przez ładnych parę miesięcy, dopóki nie padła bateria. Baterii nie zmieniłem, bo miałem już wówczas inne (tym razem „normalne”) zegarko-budziki, które były na chodzie i nie trzeba było inwestować w zasilanie.

    A ponadto w między czasie miałem już kolejną gierkę: Brick Game (tak napisano na samej konsolce)/King Master Game (a tak na opakowaniu) 228 in 1, czyli wersja dla ubogich. 🙂 To był właśnie tzw. „Tetris”. Moja konsolka ma kilka(naście) wariacji Tetrisa, niektóre nawet ciekawe, oraz trochę nietetrisowych gierek (są nawet „strzelanki”). Wracając jednak do radzieckich konsolek: na moim osiedlu mieszkał czasem (na stałe w Australii) chłopak w moim wieku i miał on taką fajną gierkę, jakiej nikt nie miał. Pogooglałem trochę i zidentyfikowałem tytuł: „Game & Watch – Donkey Kong Jr”. Grywalność pobijała radzieckie twory, a przynajmniej takie się miało wówczas wrażenie. 🙂

    Twój artykuł przelał szalę: postanowiłem w końcu zrobić to na co czaiłem się już od dłuższego czasu: zobaczyć jak się mają moje stare maszynki do gierczenia. „Tetris” działa, na pierwszy rzut oka bez zarzutów (choć pamiętam, że ostatnio przycisk od dźwięku potrafił szwankować przez co na wykładach potrafił się owy dżwięk włączyć – normalnie to grałem pod blatem z wyłączonym dźwiękiem 🙂 ). Do radzieckiego „Autoslalomu” znalazłem kilka jakiś starych baterii. Zmierzyłem miernikiem i wybrałem dwie (tyle wchodzi) o największym napięciu. Włożyłem. Nic nie widać, patrze pod słońce: jednak coś jest! Słabo, ale jest. Jakby działa. Odpalam igrę A: działa, choć to słabo widać i słychać, bo baterie słabe, ale działa. Nawet pograłem pod słońce dłuższą chwilę! Ale jazda! Zwłaszcza, że formułką. 🙂 Bardzo się cieszę, że udało mi się zachować te wynalazki na chodzie. 🙂 Choć w przypadku zamokniętych kiedyś „Formułek” to niemalże cud. A może poprostu solidność wykonania? Ciekawe czy tego typu oryginalna nintendowska konsolka po takich przejściach wciąż by działała?

    Jeśli chodzi o emulację tego typu urządzeń na PC to pamiętam na przełomie wieków, że niewiele tego było. A to za sprawą dużej aktywności IDSA (http://pl.wikipedia.org/wiki/Entertainment_Software_Association), która „dopadała” tego typu serwisy i dosyć szybko i sprawnie doprowadzała do ich zamykania. Pamiętam, że z jednego takiego serwisu ściągnąłem kilka, może kilkanaście emulatorów. Potem jak zobaczyłem, że tego typu strony są zamykane nagminnie stwierdziłem, że ściągnę wszystko co tam mieli, bo później będzie to trudno dostępne (i faktycznie było). Jak wróciłem na ten serwis to okazało się, że się jednak spóźniłem. 🙁 Ze strony nic nie można było ściągnąc – była informacja, że to za sprawą działania IDSA. Na szczęście gdzieś w głębi strony, małym druczkiem, ktoś umieścił link do (nazwijmy to) mirrora. Pobrałem wszystko co mieli, a było tego ładnych kilkadziesiąt pozycji. 🙂 Przy okazji natrafiłem na podobny serwis, z którego również na wszelki wypadek ściągnąłem wszystko (mieli trochę mniej tytułów, ale też nie mało). Całość zarchiwizowałem na CD, który nawet powinienem jeszcze mieć. 🙂 Jakoś tak za kilka dni powiedziałem o tym kumplowi i on postanowił też to pościągać. Wyobraźcie sobie, że już tego nie było. Na obydwu serwisach, nawet w tym „tajnym” linku. A nie minął może tydzień! Zresztą ówczesne (jak się okazało sprawne) działania IDSA dotyczyły wszystkich serwisów ze starymi grami na wszystkie platformy. W tamtych czasach znikały wszelkie portale z jakimkolwiek abandongame’m. Choć niektóre jakby się oparły tym naciskom, bo mam wrażenie, że miały ciągłość działania.

    Z konkretnych emulatorów to najwięcej grałem na Handheld Quake’u (http://www.emulator3000.org/hq.htm). Ma niewiele gierek, ale akurat te, które u nas były najpopularniejsze. Co ciekawe, na tej samej stronie są jeszcze Emulator 3000 (interesuje mnie, bo emuluje m.in. mój radziecki komputer 8-bit) i Calculators 3000 (emulator radzieckich kalkulatorów – raczej ciekawostka 🙂 ).

    To chyba tyle mam w tej kwestii do napisania, (bo tyle pamiętam 🙂 ) a i tak wyszło ponad 5kB tekstu. 🙂

    • GAD ZombiE komentarz:

      Komentarz dłuższy niż mój tekst ;).
      Te radzieckie wyścigi pamiętam i też widziałem na tej stronie z remakami. A takiego Tetrisa to już chyba każdy w jakiejś wersji miał. Ja już mam chyba 4-tego z rzędu. Pierwszy był kupowany jeszcze w czasach „starych złotówek” i kosztował, o ile mnie pamięć nie myli, coś ponad 200000 zł, co wówczas było naprawdę drogo (dziś to 20zł;)) i był to taki zwykły Tetris, tylko jedna gra. Potem miałem wersję z układaniem klocków a’la gra Xixit, Stack Up itp, czyli układanie 4 kolorów w rzędzie po 4 klocki, które znikają. Kolory zastąpione były wzorkami, bo to zwykłe LCD, ale gra była super. Bardzo ją lubiłem, ale się w końcu zepsuła. Potem miałem „Apollo” – Tetris + ileś tam innych gier, a gra coś nawet przez głośnik gadała, w tym właśnie „Apollo” przy włączeniu ;). Też już tego nie mam, za to kilka lat temu kupiłem na Allegro to słynne 9999 gier w jednej za dosłownie chyba 6zł i działa do dziś!.

Skomentuj uzii Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.