Koło fortuny – z cyklu „jak spieprzyć grę”

Kolo fortuny TVPrzeglądałem dziś losowo gry w emulatorze Atari XL/XE i przypadkiem trafiłem na grę zwaną Zabawa koło fortuny. Gra jest napisana w BASICu, więc nie jest ani piękna, ani wyjątkowa, ani dopracowana. Proste zgadywanie haseł i nic więcej.

Oczywiście ta gra wzorowana jest na teleturnieju Koło fortuny, który w latach 90-tych ubiegłego wieku gościł regularnie u milionów widzów w całej Polsce, a wcześniej też w innych krajach. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć zasad tej gry, gdyż każdy kto ma co najmniej 20 lat powinien go pamiętać. Program prowadził Wojciech Pijanowski, znany z tworzenia różnych teleturniejów i gier. Dopóki on był gospodarzem programu, to był on popularny. Potem popularność padła na pysk, gdy zmienił się prowadzący, jak i niektóre zasady teleturnieju. Jednak sama zabawa była przednia, każdy chętnie odgadywał w domu hasła i to pobudziło programistów do napisania swoich wersji tejże gry.

Zabawa kolo fortuny AtariTak było zapewne z wspomnianą przeze mnie Zabawą koło fortuny, której wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Jako, że tuż obok mnie siedzieli syn i żona, zachęciłem ich do zabawy w zgadywanie hasła w 4 kolorach i wielkich pikselach na ekranie. Po 5 minutach stwierdziłem, że gra się dość marnie, ale przecież była lepsza wersja tej gry! Ochoczo wyłączyłem grę i wybrałem inną – Magia fortuny. Pamiętałem, że była dość ładna, jak na Atari, więc na pewno będzie lepsza.

Magia fortuny na AtariJednak krótka chwila wyprowadziła mnie z błędu, kiedy zacząłem zauważać upierdliwości gry, która skutecznie próbowała testować moją cierpliwość. Nie jestem zbyt cierpliwy, więc po chwili zaczęło mnie denerwować, że na wszystko muszę czekać, a interfejs użytkownika próbuje być najbardziej nieintuicyjny i niewygodny, jak to tylko możliwe. Zacząłem wręcz myśleć, że BASIC’owa wersja gry była lepsza w graniu! Cholera brała mnie już, kiedy po raz trzeci przypadkowo przytrzymałem fire zbyt długo i wybrałem na ekranie opcję, która pojawiła się pod kursorem „myszy” obsługiwanej joystickiem. Jakiś geniusz wpadł na pomysł, by do gry, w której przede wszystkim należy podawać litery, lepszym będzie wybieranie ich joystickiem z listy zamiast wpisywanie ich z klawiatury! Kursor poruszany joystickiem nie rusza się szybko, bo przecież musi być precyzyjny, co po chwili potwornie irytuje i sprawia, że traci się ochotę na granie. Kręcenie kołem także nudzi, gdyż jest to tylko zwykła kilkuklatkowa animacja ruchu kołem, więc patrzenie na to mogło sprawiać przyjemność przez około 17 sekund, po czym chce się włączyć turbo, by móc to szybciej ominąć. Chwała emulatorom za klawisz turbo! Przynajmniej mój emulator Atari ma takie turbo wyzwalane klawiszem F7. Gdy już któryś raz z kolei widziałem kręcące się koło, odruchowo wciskałem nerwowo fire, by skrócić oczekiwanie. Oczywiście w ten sposób, gdy pojawiały się opcje do wyboru od razu którąś się wybiera i – uwaga – po wybraniu nie można już powrócić do ich ponownego wyboru, więc przypadkowe kliknięcie sprawia, że trzeba wykonać niechciany ruch. User experience zbliżone do grania w czerwono-niebieskie Reversi na czarno-białym telewizorze.

Dzięki tym rewelacyjnym doznaniom wzrokowym i umysłowym zauważyłem, że udało nam się stracić koło pół godziny na odgadnięcie zaledwie 2 czy 3 haseł. Młody się cieszył, że może pograć i nie zwracał uwagi na utrudnienia (i tak to ja obsługiwałem grę, a on jedynie mówił co mam robić). Żona znudzona wolała patrzeć w swój komputer.

Zgadula na PCPatrząc na to dzieło przypomniałem sobie, że ja też napisałem kiedyś Koło fortuny na Atari i nawet były w nim animowane obroty odkrywanych liter. Tym sposobem przypomniała mi się jeszcze inna gra, którą miałem jeszcze w czasach DOSa na PC. Była to całkiem sprawnie zrobiona wersja Koła pod tytułem Zgadula. Gra, jak na tamte czasy, była napisana zupełnie nieźle, wyglądała przyzwoicie, a przede wszystkim miała – co najważniejsze – sprawny interfejs użytkownika! Litery podawało się myszką lub z klawiatury, więc szybkość gry była wystarczająca. Gdy grało się samemu, pozostałych dwóch graczy zastępował komputer pod uroczymi imionami Antoś i Kunegunda, co mnie zawsze bardzo bawiło ;). Ze starych wersji Kół fortuny, ta gra prezentuje się najlepiej i jeśli grać, to właśnie w nią. Chociaż podejrzewam, że są nowsze i lepsze wersje tej gry – nie sprawdzałem w sieci.

Po krótkich poszukiwaniach w Google udało mi się znaleźć tę grę, ściągnąć ją i przy pomocy DOSBOXa bez problemu uruchomić. Działa! I nadal gra się w nią tak fajnie, jak wtedy, gdy w telewizji leciało Koło fortuny. Niestety po chwili grania gra się zawiesiła. Nie pamiętam czy zdarzało jej się tak zawsze, czy problem jest może w wersji, którą znalazłem w sieci. Trudno. I tak fajne 😉

Otagowano , , , .Dodaj do zakładek Link.

O GadZombiE

Zajrzyj na stronę "O mnie i o stronie".

6 odpowiedzi na „Koło fortuny – z cyklu „jak spieprzyć grę”

  1. Gothrukk komentarz:

    Jest jeszcze jedna wersja koła fortuny na małe Atari.
    „Super Fortuna” firmy Mirage
    http://atarionline.pl/v01/index.php?ct=katalog&sub=S&tg=Super+Fortuna#Super_Fortuna
    Z dzieciństwa pamiętam ją jako bardzo „grywalną”

    • GAD ZombiE komentarz:

      Masz rację, dzięki! Sprawdziłem od razu, bo tytuł pamiętałem, ale samej gry już nie. Rzeczywiście była taka gra, ale mało w nią grałem, więc nie pamiętam jak z grywalnością. Teraz, jak już spojrzałem, to mam mieszane odczucia. Faktycznie jest to lepsze od Magii Fortuny, ale nadal wybór litery joystickiem (niewygodne i łatwo o pomyłkę). Do tego komputer stanowczo za długo gra i po prostu szybko można się zacząć nudzić. Przez kilka minut mojej gry miałem szanse może ze 3 razy zakręcić kołem, a poza tym to obaj przeciwnicy (komputery) grały sobie same w najlepsze. Przez to rozgrywka wydaje mi się zbyt powolna. Ale na pewno jest to lepsza gra niż MF 🙂

  2. Kloqus komentarz:

    A pamiętacie Magdę Masny, która (często w spódniczce 🙂 ) odsłaniała… litery? Ahhh… 😉
    Co do „Zgaduli” to nie kojarzę żeby były jakieś problemy techniczne z tą grą: raczej bez problemu dawało się dojść do i przejść finał. Choć nie ukrywam, że jakoś tak za dużo to w nią nie grałem (znacznie więcej oglądałem „Koło fortuny” w TV – zgadnijcie dlaczego? 🙂 ). Jeśli mnie pamięć nie myli to z gry wychodziło się nietypowo: Ctrl+C i Enter.
    Jakiś maksymalnie rok temu czytałem opis tego programu w jakimś starym czasopiśmie o gierkach. Był tam chyba artykuł o polskich grach w ogólności i „Zgadula” była bardzo chwalona. Redakcja życzyła (m.in. sobie 🙂 ) żeby polscy programiści właśnie tak pisali gry. Po „Zgaduli” grałem też trochę w „5razy5”, które bazowało na kolejnym teleturnieju, o tym samym tytule. I tu podobnie: więcej oglądałem w TV niż pykałem na kompie.

    • GAD ZombiE komentarz:

      Chyba każdy, kto oglądał KF, pamięta Magdę Masny 😉 Nawet był dość znany dowcip z hasłem „Magda, pocałuj pana”.
      Może ta Zgadula jakimś przypadkiem się zawiesiła u mnie, a może to problem emulacji w DOSBOX. W graniu nadal jest fajne. Nie dziwię się, że gra była chwalona, bo była wykonana bardzo dobrze, jak na tamte czasy, choć zupełnie amatorsko (w sensie, że nie firma tylko ktoś w domu sam pisał). Ciekawe co dziś robi autor gry. Może nadal coś tworzy? Czytałem o nim w sieci, gdzie mówił, że napisał tę grę na wzór zagranicznego KF zanim program trafił do polskiej telewizji. 5×5 kojarzę, ale nigdy mnie ten teleturniej nie porywał. Zresztą ja w ogóle nie lubię telewizji ;). KF oglądałem, bo byłem jeszcze dość młody. Dziś pewnie bym już nie oglądał. Jedyny teleturniej, jaki zdarza mi się dziś oglądać to Jeden z dziesięciu. Ale nam się offtopic zrobił 😉

  3. zx81 komentarz:

    Bo robic gry to trzeba umieć 😉
    „Developing games is an art, one of the biggest ones at that,
    it connects loads of art types together to form something new and unpredictable.
    -Music is art
    -Sketches are art
    -Storylines are art
    But only an open mind will connect arts with mathematics to create „

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.