Jet Set Willy – czyli jak spieprzyć grę cz.II

jetsetwilly_atariTym razem na tapecie jest kolejna gra przeniesiona z innej platformy na Atari XL/XE, która mogła być dobra, ale… nie jest. I nie pomoże tu muzyka, nie pomoże grafika. Jak ktoś tak spieprzy sterowanie i narobi tyle błędów, to gra będzie całkiem nie do grania. Zupełnie podobnie jak w opisywanym wcześniej Spiky Harold’zie.

Jet Set Willy pochodzi z ZX Spectrum. Był rzekomo kontynuacją Manic Minera, czyli dość popularnej, w miarę niezłej platformówki. Autor tej gry, niejaki Matthew Smith, odwalił kawał niezłej roboty i (mimo małej ilości pamięci) zrobił grę z naprawdę pokaźną liczbą pomieszczeń (pokoje oraz inne pomieszczenia w domu i jego okolice), po których trzeba przejść i zebrać wszystkie leżące przedmioty. Żona mu kazała :). Jak posprząta wszystko to dopiero wtedy ta wpuści go do wyra. Inaczej nie ma szans, będzie spał na wycieraczce. Co prawda podobno w grze było trochę błędów i nie wszystko dało się przejść w całości normalnie, to ogólnie gra była sprawna. Bohater gry, Willy, chodzi dość szybko, fajnie i przewidywalnie skacze. Da się grać. Jak się dobrze przyjrzeć, to jest tam trochę smaczków, śmiesznych opisów pomieszczeń, czy zabawnych scenek (np. tańczący królik, czy coś podobnego, na stole z flaszkami i kieliszkami).

jetsetwilly_c64Gra została przeniesiona na kilka innych platform i były to dość wierne odwzorowania oryginału. Jakieś 3 lata później ktoś postanowił przenieść to na Atari, jednak chyba złośliwie chciał się wykazać inwencją i zmienił to i owo. Już nie przyczepiam się do tego, że niektóre sprajty są inne, większe i nie wszystko wygląda tak samo. Już nawet mogę przymknąć oko na to, że główna postać wygląda zupełnie inaczej. Ale dlaczego, do jasnej cholery, ktoś tak bardzo spierdzielił sterowanie postacią? No jak to możliwe?! Biedny mały Willy, chodzi jakby był ciągle podpity, dziwnie podryguje, macha tymi rękami i ciągle gdzieś spada. To wpadnie w ścianę, to przejdzie przez schody i nie wiadomo czy pójdzie do góry czy za schodami. Przecież w to się nie da grać! OK, może trochę przesadzam. JAKOŚ się da, bo spędziłem przy tym sporo godzin w dzieciństwie. Jednak ta gra bardzo mnie frustrowała, bo widziałem w czasopismach mapy domu i wiedziałem jak wiele jest do przejścia, a nie dałem rady dojść do niektórych pomieszczeń po prostu nigdy. Nigdy!

Teraz najlepsze. W gazetach czasem znajdowało się sposoby na zrobienie nieśmiertelności w niektórych grach. Trzeba było zwykle zmodyfikować jeden czy dwa bajty w binarce programu i zapisać z powrotem. Udało się znaleźć taką przeróbkę do Jet Set Willy. Hura! Trochę oszukam, ale może w końcu zajdę dalej. Niestety nie! Liczba żyć nie ma tu znaczenia, chociaż w normalnej grze ma się ich z 10, to nawet nieograniczona liczba nic nie zmieniła. Dlaczego? Bo gra ma takie potworne błędy, że w końcu wpada się w jakąś pułapkę i trzeba zrestartować grę! Najczęstszy problem to wskoczenie do jakiegoś pomieszczenia, w którym postać pojawia się w złym miejscu i umiera od razu po wejściu, albo spada ze zbyt dużej wysokości i zaraz ginie. A po śmierci Willy pojawia się w tym samym miejscu, gdzie wszedł do pomieszczenia, by zginąć ponownie! Brawo! W ten sposób Willy wpada w pętlę śmierci i nawet nieograniczona liczba żyć mu nie pomoże. Pozostaje tylko rzut joyem w telewizor i wyjście na spacer, bo nerwy sięgają już zenitu!

Tego się nie da przejść i już! Przez lata żyłem w przekonaniu, że jestem zbyt ułomny, aby skończyć tę grę. Jednak niedawno przeczytałem w Internecie, że tej gry naprawdę nie dało się przejść, bo niektóre pomieszczenia są źle odwzorowane i nie ma możliwości doskoczenia w pewne miejsca. Jakże mi ulżyło….

Pozostaje pytanie: czy twórca wersji na Atari w ogóle w to grał? Czy próbował to sam przejść? Czy miał jakichś testerów? Wygląda na to, że nie. I to ktoś sprzedawał, brał za to pieniądze. Ale gniot!

jetsetwilly2007_atariJet Set Willy na Atari za to miał jeden wielki plus. Była to muzyka, którą skomponował Rob Hubbard. A jak Rob brał się do roboty, to było wiadomo, że wyjdzie mu to dobrze. Chociaż jemu :). Muzyka z JSW miała swoje osobne życie, bo znalazła się w niejednym demie w ciągu następnych wielu lat. Prawdziwy hit! Nie wiem dlaczego ktoś zdecydował stworzyć inną muzykę niż w pozostałych wersjach gry, gdzie na wstępie była Sonata księżycowa Beethovena. Ale to był dobry ruch! Gdyby nie to, to pewnie nikt by w to na Atari nie chciał grać.

Zupełnie niedawno, kilka lat temu, ktoś genialny postanowił zrobić mix i napisał JSW jeszcze raz na Atari, ale bardzo zbliżone do wersji z ZX. Jednak muzykę pozostawił z wersji atarowskiej. I to był strzał w dziesiątkę, bo gra się w to dobrze, a do tego jest fajna muzyka! Tylko szkoda, że nie powstało to 20 lat wcześniej…

Otagowano , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

O GadZombiE

Zajrzyj na stronę "O mnie i o stronie".

2 odpowiedzi na „Jet Set Willy – czyli jak spieprzyć grę cz.II

  1. xan komentarz:

    Nie 'ktoś’ zrobił nową konwersję tylko rodzimy xxl.

    • GAD ZombiE komentarz:

      Nie znam gościa, więc po prostu „ktoś”. I nie ma tu znaczenia kto, nie w tym rzecz. Liczy się fakt, że takie coś powstało. Tylko trochę za późno, gdy Atari posiada już garstka osób.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.