Ghost Chaser – niedoceniona gra w stylu horror-komedia!

ghostchaser_atari_2Jest taka gra, która ma przede wszystkim wyjątkowy klimat grozy. Są duchy, są strachy, jest obraz z tajnym przejściem, brudne podziemia, nawiedzony dom. Jest też trochę humoru: jeżdżenie na mydle w łazience, śmieszne dźwięki, obraz, który rusza oczami. Jest i śmiałek, który wchodzi do tego domu…

Zanim zacząłem pisać ten tekst, sprawdziłem co mówią Google na temat tego tytułu, by potwierdzić swoją teorię, iż Ghost Chaser jest niedocenioną grą. Znalazłem raczej niewiele stron, które o niej wspominają – było kilka drobnych recenzji (na szczęście pozytywnych), mapa i tyle.

Jest to jedna z pierwszych gier, jakie miałem w życiu. Jeśli dobrze pamiętam – chociaż po tylu latach pamięć zawodzi – miałem to na kasecie z numerem 4. Była to 90-tka firmy BASF, która bardzo lubiła utrudniać wczytywanie gier ze względu na to, że w ogóle 90-tki zwykle nie nadawały się do celów komputerowych. Jednak, gdy już udało się wczytać tę grę (albo po kilku latach, gdy miałem to już na dyskietce!) witała mnie naprawdę chwytliwa muzyczka, która już wprowadzała w klimat lekkiej grozy rodem z horrorów klasy B.

ghostchaser_atari_1Po rozpoczęciu gry widać głównego bohatera – po latach dowiedziałem się, że ma na imię Harry i jest łowcą duchów (na co wskazuje tytuł gry). Stoi przed rozpadającym się domem, do którego włazi przez okno wielkim susem i od razu trafia na korytarz pełen pełzających duchów przypominających niebieskie waciki. Te małe france ocierają się o niego i wprawiają go w dygotanie, które kończy się wielkim upadkiem do piwnicy, czy gdzieś. Jakby tego było mało co jakiś czas pojawia się zjawa (pewnie byli mieszkańcy domu), która lata we wszystkich kierunkach. Zjawy są różne i na szczęście można walnąć je kamieniem, w przeciwieństwie do tych pełzających wacików, na które nie ma mocnych.

Później przechodzi się przez kolejne pomieszczenia w domu i zbierając klucze otwiera się drzwi do następnych aż do momentu, gdy wejdzie się przez obraz do podziemi. Tam żarty się kończą, bo latają jakieś zielone ptaszyska, a w jednym miejscu czeka straszliwa pułapka, z której Harry nigdy nie wyjdzie (chyba, że nie wejdzie). Wspomnę też o tym, że w domu możemy odwiedzić różne pomieszczenia, więc zajdziemy nawet i do łazienki i do kuchni i do biblioteczki. I wszędzie te niebieskie cholery!

Klimat wciąż jest fajny – dom wyraźnie stary i straszny, a podziemia jeszcze gorsze. Jedyny mój zarzut do gry jest taki, że jest za krótka i zbyt łatwa, przez co można ją (przy odrobinie wprawy) przejść w 10 minut. Niemniej zabawa jest niezła, szczególnie gdy jej się nie zna. Istotne jest też to, że jest to (choć bardzo już stara) jedna z lepiej zrobionych platformówek na Atari, bo te często bardzo kulały. Jest sprawny ruch postaci, fajna animacja, postać jest wystarczająco duża na ekranie i ładnie narysowana. Harry chodzi szybko, rzuca kamieniami, może trochę dziwacznie skacze, ale do tego da się przyzwyczaić. Wygląda jednak na to, że gra nie zasłużyła ani na remaki ani na inne klony, które choćby częściowo bazowały na Ghost Chaser. Nie powstały też żadne wznowienia, niewiele się o tej grze mówiło na łamach późniejszych czasopism, czy w Internecie. Szkoda, trochę zaginęła po latach i pamiętają ją tylko ci, którzy grali w to 20 lat temu.

olliesfolies_atariWarto przy tej okazji wspomnieć co nieco o kilku grach autorstwa Franka Cohen’a, który stworzył Ghost Chaser. Nie jestem dokładnie pewny liczby tych gier, ani pozostałych platform, na których mogły powstać. Sam znam tylko te, z Atari, które również miałem i wspominam bardzo pozytywnie: Ollie’s Follies, Scrolls of Abadon, Scooter i na końcu (ostatni będą pierwszymi, bo to chyba pierwsza gra tego autora, jeszcze z 1983 roku): Cohen’s Towers – gra, która doprowadzała mnie do szału, płaczu, rzucania i gryzienia joysticka w dzieciństwie ;). Wspólnym mianownikiem wspomnianych tytułów jest Fanda – developer gry. Pod tą nazwą, zdaje się, krył się jeden Frank Cohen. Wszystkie mają pewne wspólne cechy, głównie dźwięki, które we wszystkich są do siebie podobne i przez to bardzo rozpoznawalne. Po drugie we wszystkich chodzi się jakąś postacią, która rusza się scrollsofabadon_atariw dość charakterystyczny sposób, a do tego (z wyjątkiem Cohen’s Tower) widok jest taki, by było widać podłogę, czyli jakby pseudoizometryczny (bo w pełni izometryczny to on nie jest). Najlepiej widać to na screenach obok. Kiedy gra się we wszystkie te gry, tych wspólnych cech widać więcej, ale nie ma sensu wszystkiego wymieniać. Ollie’s Folies bardzo przypomina Ghost Chaser’a, jednak jest o wiele prostszą platformówką bez wyraźnego pomysłu, który by ją wyróżniał. Scooter znowu jest bliższy do Scrolls of Abadon pod względem wyglądu (rzut prawie izometryczny na planszę) i obie te gry polegają na zbieraniu kropek jak w Pac-Manie, jednak Scrolls of Abadon jest bardziej rozbudowane. W tej grze trzeba też trochę pomyśleć, a do tego zbiera się jakieś skrypty, czy coś takiego. W graniu obie fajne i dość trudne. scooter_atariCohen’s Tower, którego ponownie zostawiłem na koniec :), to gra potwór, która od początku ma za zadanie zniszczyć gracza psychicznie i… udaje jej się to już w pierwszych minutach grania! Ten biedny mały listonosz ma tak przesrane, że już od samego początku obrywa na wszystkie możliwe sposoby. Zbierając i zanosząc paczki co chwilę trafia na jakiegoś obrażonego gościa, gryzie go w nogę pies, a jak spędzi w windzie 2 sekundy to spada mu na łeb doniczka i zabija na miejscu. To istny sadyzm, więc grać w to chcą na pewno tylko masochiści! Mimo wszystko wspominam ją z uśmiechem, choć nie wiem dlaczego… Może ta gra faktycznie pokazuje smutne życie listonosza? 😉

cohenstower_atariDo dziś lubię odpalić każdą z tych gier, chociaż do Ghost Chasera wracam najczęściej. Głownie za te jaja z rzucaniem kamieniami do duchów i telepiącego się Harrego, kiedy otrze się o zjawę! Można się uśmiać. Tej grze należy się chwila uwagi, warto o niej wspomnieć. I dlatego napisałem ten tekst!

Poniżej możecie obejrzeć filmik z muzyką z gry (raczej do posłuchania), a potem jest jeszcze kilka minut samej rozgrywki. Udało mi się przejść na nim nawet do podziemi, ale mało się starałem, więc nie jest to idealne przejście.

Otagowano , , , , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

O GadZombiE

Zajrzyj na stronę "O mnie i o stronie".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.