Gemstone Warrior – Diablo po raz pierwszy

gemstonewarrior_atariDiablo – to bardzo dobra gra, chociaż krytyki też jej nie szczędzono. Zwolennicy RPG mówili, że to zwykła strzelanka. Zwolennicy strzelanek mówili, że to RPG. A to po prostu niezły mix tych gatunków. Chodzący bohater w świecie fantasy przemierza podziemia zwalczając hordy wrogów, zbierając skarby i nowe bronie. Raz na jakiś czas wyskakuje do wioski uzupełnić zapasy i lezie dalej. Prosta fabuła, ale przyjemne wykonanie. Szczególnie jak na rok 1996. Wtedy grafika z tej gry była naprawdę piękna, a gra wciągająca. A już najbardziej, gdy grało się w sieci i można było pomordować wraz z ludźmi z całego świata, przy okazji tocząc zwykłe pogaduchy.

diablo_pcAle, ale, czy naprawdę myślicie, że wspaniały, wielki Diablo (który swoją drogą miał ostatnio swoją trzecią odsłonę, przy której zrobiono taką szopkę, że nawet onet o tym pisał, a mnie się tylko śmiać chciało) był w tym wszystkim naprawdę pierwszy? Ależ skąd! Miał mnóstwo prekursorów, sporo lat wcześniej. Gdyby tak się uprzeć i złośliwie doszukiwać, okazałoby się, że gier, na których bazuje Diablo jest od cholery i trochę, chociaż możliwe jest, że niektóre to tylko przypuszczenia, a tak naprawdę twórcy Diablo nawet tego nie widzieli. Pozwolę sobie wspomnieć o grze, która przywodzi mi na myśl Diablo o ponad dekadę wcześniej, nie wchodząc w tematy gier RPG, które mają swój świat o wiele większy i starszy niż niektórym się wydaje.

Gemstone Warrior, o którym mowa, powstał już w 1984 roku na kilka platform: Apple II, Atari XL/XE, Commodore 64 i mało popularnych u nas NEC PC-88 i PC-89. Co prawda fabuła gry jest trochę odmienna od fabuły Diablo, jednak to nie jest istotne. Gdy gram w tę grę znając już Diablo (a znałem ją o wiele wcześniej niż powstało Diablo), mimowolnie przywodzi to na myśl tego ostatniego. Spójrzmy na samą rozgrywkę: postać gracza, jakiś wielki śmiałek, przechodzi przez jakiś magiczny portal i wpada do podziemi. Wielkie, smutne korytarze, snują się daleko, ciągle się rozwidlając. Co jakiś czas trafia na drzwi do innego korytarza. Po drodze, co rusz, wyskakuje na niego jakiś potwór – szkielet, duch, czy inne obleśne pełzające stwory. Śmiałek wyposażony jest w łuk, z którego strzela bezlitośnie do wszystkiego, co chodzi, a następnie przetrzepuje zwłoki w poszukiwaniu zdobyczy – głównie skarby (złoto jakieś, czy co) oraz broń. Przy okazji zbiera też inne obiekty, które dają mu specjalne zdolności, odświeżają siły lub trują. Opis brzmi znajomo? Wyżej opisałem Diablo. Brzmi prawie tak samo, prawda? Różnica jest tylko w celu, bo tu trzeba zebrać w całość skradziony klejnot, który został podzielony i ukryty, a w Diablo trzeba zabić szefa wszystkich szefów, który jest duży, brzydki i rogaty. No i nie ma gry sieciowej, ale nie przesadzajmy. To rok 1984:).

Miałem Gemstone Warriora jeszcze w podstawówce. Słabo było wtedy z moim angielskim, więc nie wszystko rozumiałem. Przez to grało mi się też trochę słabo. Nie dawałem też rady tej grze. Pokonała mnie na całej linii swoją trudnością i zawiłością wszystkich lochów, chociaż nawet jakąś mapkę próbowałem narysować. Nie udało się. Nie zmienia to faktu, że bardzo cenię tę grę dlatego, że jak na swoje czasy i platformy, na których się pojawiła, była rozbudowana i ambitna. I były nawet zapisy stanu gry na dyskietce, co w owych czasach na Atari było czymś nieprawdopodobnym! Ta gra wyprzedzała swoje czasy! Dziś już nie robi takiego wrażenia. Grafika średnia, dźwięki słabe. Ale rozbawił mnie tekst z pudełka z grą, który przeczytałem: „beautyfully animated hi-res color graphics”. Rzeczywiście piękna ta grafika :). Powiedzmy sobie szczerze, że nawet jak na tamte czasy, ta grafika nie była wielce urodziwa. Tylko wtedy ludzie mieli mniejsze oczekiwania wobec gier, więc to nie było takie kłopotliwe. Chociaż dźwięki były słabe, to grę rozpoczynał piękny utwór Jana Sebastiana Bacha z serii Well-Tempered Clavier Preludium i Fuga D-Moll (BWV 851). Warto posłuchać!

gauntlet_atariTo wciąż nie wszystko w kwestii korzeni Diablo. Niektórzy jeszcze pamiętają, jak wrzucali monety do automatów, żeby pograć w gry nieco lepsze niż mieliśmy na 8-bitowcach w domach. Była tam gra pt: Gauntlet. Powstała ona też na wiele różnych platform, chyba na wszystkie bardziej popularne w naszym kraju. Rok produkcji – 1985. I znowu ta sama historia – leci mięśniak przez lochy czy inne komnaty i wyrzyna wszystko, co się rusza. Wali z piąchy jak trzeba, strzela z łuku lub rzuca toporami. Mamy tu też wysportowaną kobitkę, która rzuca mieczami (Walkiria) albo maga. Prawie jak w Diablo, co? Po masakrze zbiera leżące skarby i spitala do następnego etapu, gdzie znowu robi to samo. getmedieval_pcPo drodze zbiera klucze, żeby otwierać sobie drzwi. Do tego można było grać w kilku graczy. Zależnie od platformy, nie wszędzie wszyscy naraz, ale i tak multiplayer był. Pogaduchy też. Przy piwie i chipsach, jak się siedziało na jednej wersalce :). Albo w salonie z automatami! Potem nawet powstała druga część tej gry, trochę bardziej rozbudowana. Że nie wspomnę o dalszych losach, jak na przykład o grze Get Medieval, która była niemal remakiem Gauntleta. chaosengine_pcPo drodze była też gra Chaos Engine (Amiga, PC), która również czerpała z pomysłów Gauntleta. Kilka lat później (1991) powstała trzecia część Gauntlet, w której pokazano rozgrywkę w rzucie izometrycznym… I zgadnijcie, która gra to znowu przypomina! Zajrzyjcie na screena obok, to wystarczy. gauntlet3_amigaPrzy okazji porównajcie kursor myszy w Diablo w formie rękawicy z kursorem na początku w Gauntlet ;).

Gdy patrzę na screeny z Diablo przypominają mi się też inne gry, np. Shadowlands (1992) na Amigę, Atari ST oraz PC. Tu znowu spore podobieństwo, tym razem nieco w innym stylu. Grało się już czterema śmiałkami i musieli oni współpracować. Poza tym trochę fabuły i znowu latanie i mordowanie w lochach. Gra, swoją drogą, była całkiem dobra! Spójrzcie na screeny. shadowlands_pcZupełnie jak Diablo! I nawet motyw z przekładaniem przedmiotów na osobnym screenie podobny, chociaż w Diablo rozwinięty. Był zresztą w wielu innych grach. Za to dwa lata po Diablo (1998) pojawiła się gra Hexplore, która znowu przypominała mix Shadowlands z Diablo, ale to już dzieje nowożytne.

Gdyby poszukać dalej, na pewno znalazłbym jeszcze parę tytułów starszych od Diablo. Nie wszystko przecież znam. Ale tak sobie myślę, że twórcy Diablo zrobili niezły biznes na tej grze, chociaż można by się kłócić, czy tak wiele wymyślili sami. Na pewno wykonanie zasługuje na nagrodę, bo gra była zrobiona świetnie. Szczególnie interesujące było to, że etapy tworzone były losowo, więc niemożliwe były dwie jednakowe rozgrywki. Można było grać w kółko i zawsze inaczej się grało. Ale kasy nazbierali na tej grze więcej niż ta biedna wojowniczka, która przemierzała całą grę od wiochy aż po brzydala na końcu. A zbierała niemało, bo co kawałek leżały złote monety! Chyba na taczkach to musiała wozić! A może co kawałek był jakiś wpłatomat i wszystko szybko lądowało na jej koncie?

Obejrzyjcie sobie kawałek Gemstone Warrior w wersji Atari XL/XE:

Otagowano , , , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

O GadZombiE

Zajrzyj na stronę "O mnie i o stronie".

2 odpowiedzi na „Gemstone Warrior – Diablo po raz pierwszy

  1. PeBe komentarz:

    Widzę, że nie kwapią się ludziska, aby komentować, więc zacznę może tak…
    Jest rok 2020. Czasy wielkiej zarazy. Ludzie siedzą zamknięci w swoich domach, bo rządy państw wszelakich wprowadziły odgórne zakazy. Co tylko się da, odbywa się zdalnie. Jednak…
    Są też tacy (np. Ja) co oczekują, aż się coś wydarzy, np. zakończy się epidemia – pewnie przyjdzie mi jeszcze poczekać… Z pozoru nic nie robiąc, odpalam emulator Atari i zarzucam kolejne tytuły. Te co znam, cieszą oko, bo przypominają „stare, dobre czasy” Jednak w gąszczu gier, znajduje się zupełnie nieznany tytuł, który odpalam i…
    Z początku myślę: „Jakaś lipa” (sporo takich lip na Atari wyszło) jednak, cisnę dalej i robi się dziwnie. Poruszam postacią, strzelam, choć nie ma póki co do czego. Aż tu nagle, coś atakuje. Zabijam. Myślę sobie, idę dalej. Odkrywam, że na ekranie pojawiają się rzeczy, które wydają się COŚ ZAWIERAĆ(?) Jednak nie wiem, jak do tego zajrzeć. Po chwili, znowu coś atakuje i zaś bezlitośnie morduje, wystrzeliwując pół „magazynku”, gdyż jak się okazało, w ferworze walki zaczęło ubywać z prawej strony symboli :P\
    Zacząłem rozkminiać klawiszologie. Odnajduje zmianę broni. WOW!! Bomby. Po chwili odkrywam, że z truchła można zbierać rzeczy – SZOK!
    Myślę sobie – kuźwa, szaleństwo… toż to wczesne Dialbo! (dokładnie tak jak Ty (GadZombiE) bo właśnie zacząłem grać w Gemstone Warrior. Spodobało mi się i popykałem jeszcze „troszeczku”

    Mogła by być bardziej dynamiczna – więcej walki – jakaś nutka w tle, albo coś. Dźwięki nieszczególnie są dopasowane, a mogłyby być lepsze. Jednak, mimo swojej prostoty, gra cholernie wciąga. Eksploracja korytarzy, walka i odnajdywanie trofeów – rewelka.

    Polecam każdemu miłośnikowi retro sprzętu i gier.

  2. Pingback:Gauntlet – najświeższe wznowienie | Classic Games Maniac

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.