Amaurote – owady-mutanty zżerają ludzkość!

amaurote_atari Z bardzo głębokiego dzieciństwa mam wciąż przed oczami obraz przerażających chodzących pszczół i muzykę, która przyprawiała o gęsią skórkę… Pszczoły snują się w różne strony, wydają się zupełnie obłąkane, a gdy się taką spotka, można podskoczyć z wrażenia na fotelu i uciekać w popłochu niczym mysz…Tak przedstawia się moje wspomnienie wyjątkowej gry z lat osiemdziesiątych pod tytułem Amaurote. Gdzieniegdzie zdarzało się spotkać ją pod niezbyt prawidłowym tytułem Arachnus. Chociaż, z tego co pamiętam, Arachnus to nazwa pojazdu, czy jak to nazwać, którym porusza się gracz w tej grze.

Amaurote jest wyjątkowe pod bardzo wieloma względami. Jest to gra tak bardzo wyróżniająca się na tle pozostałych gier z tamtego dziesięciolecia, że jestem praktycznie pewny, że pamięta ją każdy, kto choć raz się z nią spotkał.

Zacznę od muzyki, której autorem jest genialny David Whittaker – prawdziwy mistrz muzyki do gier, znany z muzyki w takich grach, jak: BMX Simulator, Panther, Red Max, Storm, Xenon, czy Transmuter. Znam go głównie z tytułów atarowskich, ale nie brakowało też gier na Commodore 64 czy Amigę, gdzie także tworzył. Muzyka na winiecie Amaurote już wbija się w pamięć, chociaż to dopiero preludium do reszty gry. Podczas wyboru etapu słychać krótki zapętlony fragment muzyki, a prawdziwy deser mamy już w czasie rozgrywki. Muzyka rodem z prawdziwych horrorów przepełniona jest dziwnymi dźwiękami, które budzą same złe myśli i sprawiają, że gracz cały czas siedzi spięty. Dzięki takim dźwiękom najdrobniejszy ruch na ekranie (na którym obraz jest zwykle dość statyczny) sprawia, że gracz dostaje palpitacji serca! Granie w Amaurote bez muzyki jest jak rysowanie w Photoshopie na monitorze monochromatycznym. Muzyka po prostu jest tu niezbędną częścią i nie powinno grać się bez niej. To ona buduje klimat tej gry, który jest taki dziwny.

Z tego, co się zorientowałem, gra toczy się w mieście Amaurote (stąd tytuł gry), które zostało opanowane przez owady. Nie wiem czy to miasto jest takie małe, czy też owady te są jakimiś gigantycznymi mutantami, które zżerają miasto. Wolę myśleć, że chodzi o to drugie, bo to wprowadza jeszcze bardziej apokaliptyczny klimat. Miasto wydaje się zupełnie martwe, ponieważ gdy na nie patrzymy, to nic się nie rusza. Jedyny ruch, jaki widać to ruch Arachnusa i spotykanych co jakiś czas owadów, które raz łażą powoli i – wydaje się – bez celu, innym razem biegną za Arachnusem przyprawiając o szybkie bicie serca, ponieważ ucieczka przed nimi jest trudna, a ich zabijanie nie jest takie proste, jakby się wydawało. Arachnus wygląda ciekawie, ma bardzo fajny pająkopodobny ruch, jednak działo, którym się broni, jest bardzo niedorobione i wydaje się, jakby miało jakiś defekt. Jest ono umieszczone u góry i strzela – uwaga – w górę pociskami, które spadają na ziemię i odbijają się jak piłki! I spróbuj teraz w ten sposób trafić biegnącą za tobą pszczołę! Przeważnie trafia się w otoczenie (budynki, czy inne obiekty), które bardzo efektownie zaczynają się kopcić. Zawsze mi się to podobało i chętnie rozwalałem je bez potrzeby.

Cel gry jest dość jasny – w każdej części miasta należy zniszczyć wszystkie żywe owady, a następnie znaleźć superbombę, którą niszczy się królową pszczół leżącą gdzieś w terenie. Z wykonaniem jest dużo trudniej. Gracz wyposażony jest i tak zupełnie nieźle, bo ma wskaźnik pokazujący, w którą stronę iść do żywej pszczoły, do superbomby, albo do królowej. Można też ratować się teleportując się w inne miejsce miasta, uzupełnić zapas amunicji, czy naprawić uszkodzenia.

Myślę, że powyższe atuty gry to już wiele, ale całość spaja rewelacyjna grafika, jak na Atari (o C64 za chwilę). Grafika jest monochromatyczna, jednak w – znanym Atarowcom – trybie o najwyższej rozdzielczości, więc jest bardzo dokładna. Widzimy miasto w rzucie izometrycznym (czyli takie prawie 3D) i jest ono dość bogate w różnego typu obiekty. Insekty wprawiają dziewczyny w obrzydzenie, co znaczy, że wyglądają dobrze! Sam pojazd ma świetną animację, o czym już wspomniałem. Co ciekawe, gra działa dość szybko i sprawnie – jak na 8-bitowca – (fakt – czasem widać lekkie spowolnienia, ale nie są bardzo przeszkadzające), a to był już prawdziwy wyczyn, by w jednej grze zrobić taką grafikę, tak rozbudowaną rozgrywkę, świetną muzykę i wszystko to działa szybko i sprawnie. Dla mnie to prawdziwy majstersztyk!

Wszystko co napisałem powyżej jest napisane z mojego punktu widzenia, czyli właściciela Atari. Po wielu latach, w zasadzie zupełnie niedawno, miałem szansę zobaczyć grę na innych platformach. Zaskoczeniem było dla mnie ZX Spectrum, ponieważ gra wygląda na nim niemal jak kopia z Atari (nie wiem co było pierwsze, nie sprawdzałem), jednak na początku gry jest nawet drobne intro, które bardziej sugeruje, że Arachnus to większy pojazd, do którego wskakuje człowiek! To potwierdza teorię owadów-mutantów, które chcą zeżreć ludzkość! Genialne! Wersja na Amstrada również jest zbliżona, ale – ku mojej uciesze – jest bardziej kolorowa, co jeszcze bardziej pieści mój narząd wzroku, choć liczba kolorów nie jest oszałamiająca.

amaurote_c64Największym zaskoczeniem jest dla mnie wersja na Commodore 64. Jako zatwardziały Atarowiec powienienem odczuć satysfakcję, gdyż Atari znowu okazało się lepsze! Niemniej zdziwiony jestem, że wersja na C64 tak bardzo odbiega od pozostałych wersji. To, co najbardziej rzuca się w oczy, to widok z góry zamiast izometrycznego. Gra wygląda kompletnie inaczej i przez to znacznie gorzej. Mam wrażenie, że jest z tego powodu zupełnie niegrywalna. Nie doczytałem nigdzie jaki jest powód takiej rozbieżności w wyglądzie. Oczywiście nie mogę wypowiadać się za właścicieli C64. Być może dla nich ta gra również była bardzo fajna, nie zaprzeczam. Ale widząc jak powinno to wyglądać, zupełnie odrzuca mnie ta wersja. Zobaczcie sami poniżej.

Sterowanie jest tu w miarę proste, ale celowanie bardzo ciężkie. Zresztą widać na filmie, że mam duże kłopoty z trafieniem w owada. Na Atari też było trudno trafić, ale łatwiej niż tu. Moje zdziwienie wyglądem tej gry potęguje fakt, że gier w rzucie izometrycznym było więcej i były one także na C64. Był przecież Head Over Heels, Spindizzy, Molecule Man czy Knight Lore (tego ostatniego nie było na Atari aż do czasów obecnych, kiedy ktoś w końcu dał radę i dokonał tego!). Dlaczego więc Amaurote takie nie jest?

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

O GadZombiE

Zajrzyj na stronę "O mnie i o stronie".

12 odpowiedzi na „Amaurote – owady-mutanty zżerają ludzkość!

  1. Adam komentarz:

    Co do wersji Amaurote na C64: kod na Atari był słabo napisany, niewydajny (Kuba Husak naprawdę miał co poprawiać przy Amaurote+) i niezwykle wolny przy dużej ilości animowanych owadów. Twórcy gry zapewne uznali, że na C64 – z podobnym, ale wolniejszym procesorem – gra byłaby już niegrywalna. Łatwiej im było wykręcić się stwierdzeniem, cytuję: „The isometric system wasn’t really suited to the C64 hardware”, niż poprawić kod…

    http://www.zee-3.com/pickfordbros/softography/index.php?game=23

    • GAD ZombiE komentarz:

      Piękne dzięki za ciekawy komentarz! Mnie się nie chciało za wiele szukać na temat opisywanej gry i zwykle piszę o własnych przemyśleniach, wiec może wyjść, że czegoś po prostu nie wiem :). Zapewne masz rację i trochę smutna to wieść, ale z drugiej strony zrozumiała. To były czasy, kiedy ludzie nie znali pewnych sztuczek i kruczków, których nauczyli się później, stąd może nawet nie wiedzieli jak zrobić coś lepiej. Mimo wszystko uważam tę grę za wielki majstersztyk tamtych lat i fajnie, że Kubie udało się go aż tak usprawnić. Mam tę wersję także i grałem. Rzeczywiście działa lepiej.
      Poza tym dzięki za ten link. Przeczytałem historię i wiem teraz więcej, a poza tym uwielbiam czytać takie teksty na temat tamtych czasów pisane przez autorów tamtych gier. Teraz wiem co to Amaurote i wiem, że to jednak pszczoły ;).

    • Adam komentarz:

      Tak, te wspominki braci Pickford na temat własnych produkcji są bardzo ciekawe.

      Małe uzupełnienie: żeby odświeżyć pamięć, zerknąłem do komentarzy Kuby na AtariOnLine i jednak tylko początkowo kod określał jako słaby i „chłamowaty” (podając konkretne przykłady nieoptymalnego kodu), ale ostatecznie wycofał się z tak ostrej oceny i uznał kod za „ładny, choć rozrzutny” i zoptymalizowany „nie tam, gdzie trzeba”:
      http://atarionline.pl/forum/comments.php?DiscussionID=1742&page=1

      I jeszcze trzy uwagi:

      – W grudniu Kuba napisał na forum Commodore’owym, jakie jego zdaniem są możliwości zrobienia wersji izometrycznej na C64:
      http://www.c64scene.pl/viewtopic.php?t=791&postorder=asc&start=45

      – Z dat na stronie braci Pickfordów wynika, że Amaurote na Commodore wyszło jednak wcześniej niż na Atari (sierpień 1987 vs grudzień 1987). Tak więc może twórcy poddali się od razu i zrobili wersję 2D bez poważniejszych prób przepisania kodu pseudo-3D – pamiętajmy, że działali pod presją czasu, równolegle pracowali nad wersją na ZX Spectrum, Amstrada i C64.

      – Niektóre klasyczne gry izometryczne nie zostały przeniesione na C64 – np. Knight Lore, Alien 8, Batman. Nieco upraszczając: tam, gdzie trudno użyć sprajtów sprzętowych, Commodore radzi sobie słabiej.

    • GAD ZombiE komentarz:

      Jeszcze raz dzięki za komentarz. Przyda się 🙂 Amaurote 128 już zlokalizowałem i z pewnością niedługo sprawdzę 🙂 Hura!

  2. Gregorus komentarz:

    Ano – Muzyczki Kuby to standard 🙂 (tak samo jak Greyscale project, czyli Greg, X-Ray i BeWu). Zresztą scena 8-bit ma się całkiem dobrze, jak wróciłem po latach do korzeni, to uwierzyć nie mogłem jakie produkcje teraz powstają :)…

    • GAD ZombiE komentarz:

      Tak, to prawda. Scena 8-bit wciąż się trzyma, chociaż nie jest już zbyt wielka, z tego co mi się wydaje. Dziś powstaje wiele fajnych rzeczy, ale często są one na wzmocnione maszyny, np na 320KB RAM, czyli coś, co było nieosiągalne kiedyś w normalnych warunkach, bez nieoficjalnych przeróbek. Dobrze, że w emulatorze można sobie to pooglądać 😉

    • Adam komentarz:

      Jeśli mówimy o grach, to nie jest tak, jak napisałeś – nieoficjalne rozszerzenia pamięci wykorzystywane są bardzo rzadko. Od roku 2000 powstało kilkaset nowych gier, a tych, które wymagają więcej niż 128 KB, jest wśród nich, o ile dobrze liczę, TRZY: „Droga do Duplandu”, „Yie Ar Kung Fu”, „Bomb Jack”. I zdaje się, że we wszystkie z nich można zagrać na 64-kilobajtowym Atari, jak się ma kartridż.

    • GAD ZombiE komentarz:

      Być może się mylę, ale zdaje się, że jest też parę dem, które wykorzystują rozszerzenie pamięci i głównie o tym myślałem, gdy to pisałem. Możliwe, że jednak się mylę i zwykle starcza tam 128KB, czyli to, co oferowało Atari 130XE. Nie wgryzałem się w ten temat za bardzo.

    • Adam komentarz:

      A tak, dem wykorzystujących 320KB jest o wiele więcej.

  3. Gregorus komentarz:

    GadZombie, jak lubisz Amaurote, to sprawdź nową wersję na Atari przygotowaną przez Kubę Husaka – dużo szybsza, poprawiona i uzupełniona o np.: obrazki tytułowe (link leży gdzieś na forum atarionline.pl)
    Gregorus

    • GAD ZombiE komentarz:

      Masz rację, to Amaurote+, które już widziałem. Ma trochę usprawnień, zdaje się nieco szybciej działa. Ale gra się tak samo jak w oryginał – na szczęście. Fajnie, że są jeszcze ludzie, którym się chce. Zresztą Kuba Husak to nie byle kto, bardzo dobrze pamiętam go za jego muzykę z lat 90-tych.

    • Adam komentarz:

      To jeszcze dorzucę, że Kuba przygotował w zeszłym roku kolejną, rozszerzoną wersję „Amaurote 128”, z dodatkowym intrem i obrazkami.

Skomentuj Adam Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.